poniedziałek, 22 maja 2023

Ciemna Symetria: Stacja Plac Inwalidów

Zhan oddawał się medytacji, wymieniając przekazy z siecią miotu naukowego, obecną w miejscu otwarcia kwiatu lotosu, oceniając odbyte spotkania we wszystkich możliwych płaszczyznach.

Jego rozmówca przemawiał z arogancją właściwą dla nie-ludzi, którą cechowali się wobec Nacji jeszcze w czasach gdy tworzyli ją nieprawdziwi ludzie. Zhan zastanawiał się czy rzeczywiście był jedynie posłańcem tych, których nazwał Władcami Mroku, a których jak uznano po ocenie rozmów usłyszanych w tunelach zwano tu zapewne Konwentem. Za Konwentem stał Mrok, dając moc swym Dzieciom, pozbawionym materii istotom znajdującym się na wyższym poziomie rozwoju niż nie-ludzie, a jednak zupełnie innym od Nacji. Jego rozmówca był czymś innym, nie podał mu swego imienia, jakim posługiwano się w nie-rzeczywistości, choć Zhan to uczynił. Być może był jedynie nic nie znaczącym odpowiednikiem receptora, choć sprawiał wrażenie odpowiednika Zhana. Hakiel, Nadolny, podpowiedział mu strumień informacyjny, afiliując określenia mogące oznaczać Władców Mroku. Posłaniec mógł być jednym z nich, lub ich reprezentować. Sięgnął po strategię podobną do zaprezentowanej przez Nację, pokazując swe zdolności, sugerując iż posiada ich jeszcze więcej. Najbardziej niepokoiło jednak Zhana moc, jaśniejąca w nim swym blaskiem, zdolność do posłużenia się ścieżkami nierzeczywistości, którą już zaprezentował, przecinając jego więź z receptorami. Zdawał się czerpać ze źródła potęgi jaką generał wyczuwał w tunelach, która wykrzywiała otoczenie, uniemożliwiając otwarcie kwiatów lotosu wewnątrz tuneli, gdzie mogliby poszukać tego, po co tu przybyli. Bramy prowadzącej do Miejsca Zakończenia, początku wszelkiej nierzeczywistości, celu ich poszukiwań.

- Nie rozumiem twej taktyki, przyjacielu – poskarżył się Zhe, przerywając medytację. Zhan porzucił strumień informacyjny na rzecz komunikacji werbalnej, świadom iż pozwoli mu ona zebrać myśli.

- Wynika ona z poleceń naszej Władczyni – wyjaśnił łagodnie.

- Lecz z jakiego powodu wstrzymałeś transkrypcję miotów bojowych? - chciał poznać odpowiedź tamten. - Utracimy osiągnięcie możliwości uzyskania nieskończonej przewagi. Teraz kiedy znamy sposób by ich pokonać, powinniśmy wypełnić to miejsce Niezwyciężoną Armią, która rzuci na kolana Dzieci Mroku. Nie zdołają pokonać naszej liczby.

- Nieskończona przewaga była naszą taktyką przez lata nierzeczywistości – odparł cierpliwie Zhan. - Lecz barbarzyńcy i zdrajcy potrafili stawić czoła naszym miotom bojowym.

- Ale przynosiła skutek. Kolejne generacje stawały się coraz doskonalsze.

- Mandaryni sięgnęli do pamięci pokoleń sprzed transkrypcji – Zhan zawahał się, stwierdzając iż nie ma potrzeby tłumaczyć Zhe zawiłości sposobu przyswajania wiedzy sprzed czasów strumienia informacyjnego, wchłaniającego do swego zasobu pamięć wycofywanej generacji. - Wskazali, iż mądrością będzie sięgnięcie do podstępu. Taktyki jaka zadziałała, gdy uderzyliśmy znienacka niszcząc miejsce, z którego barbarzyńcy latali w kosmos. By nie mogli walczyć z nami więcej jak uczynili to na Płonącej Gwieździe, skąd zniszczyli poprzez nie-czasową transkrypcję naszą bazę.

- To było pokolenia temu – przypomniał Zhe. - A my wycofaliśmy się do Niebiańskiej Świątyni!

- By odbudować siły – zgodził się Zhan. - A teraz powróciliśmy. Nasze mioty mogą stawić już czoła Dzieciom Mroku.

- Powinniśmy zmiażdzyć zdrajców i barbarzyńców – stwierdził Zhe.

- Nie to jest naszym celem – przypomniał Zhan. - Niezwyciężona Armia przewyższa kilkunastokrotnie wszelkie siły jakie mogą przeciw nam rzucić zdrajcy i barbarzyńcy. Naukowcy rozpoznali ścieżki nie-rzeczywistości i jej poziomy. Możemy dokonać otwarcia kwiatów lotosu w każde miejsce i uderzyć za ich liniami, zaatakować siedzibę Przywódcy Zdrajców, załamać nie-rzeczywistość w miejscach ich baz kosmicznych. Pokonać ich w każdej chwili.

- A jednak tego nie czynimy – w głosie Zhe dało się wyczuć zawód.

- Taka jest wola Władczyni – stwierdził Zhan. - Zdecydowała się nie tracić zasobu Nacji na nieistotne zadania.

- Skoro pokonanie wroga nie jest dla niej niczym ważnym, z jakiego powodu tu się znaleźliśmy? - zapytał tamten wprost.

Zhan zastanawiał się nad odpowiedzią.

- Być może rzeczywiście wyjaśnienie ci tego częściowo, umożliwi ci wybranie odpowiedniej taktyki bojowej, przyjacielu – stwierdził wreszcie. - Twoim celem jak dotąd było rozpoznanie i wywiązałeś się z niego nadzwyczaj dobrze.

- Miałem pewne obawy – rzekł tamten. - Szliśmy tropem fałszywego nawigatora, co spowodowało iż miot został wybity.

- Wielu rzeczy wciąż nie rozumiemy – przyznał Zhan. - Jednak odnalezienie blasku nawigatora umożliwiło nam otwarcie ścieżki do tuneli, a zmapowanie ich dało możliwość otwarcia kwiatu lotosu w tym miejscu. Sam wiesz, iż nie byliśmy w stanie się tu przedostać.

- Czym jest ten nawigator? Nie należy do Nacji.

- Nie – przyznał Zhan. - Jest częścią tego, czego szukamy – westchnął. - Posłuchaj, przyjacielu – zaczął. - Pamiętasz czasy, gdy przybyli nie-ludzie, po tym jak Władczyni zapoczątkowała Nowy Długi Marsz, zginęła po to, aby, odradzić nas jako Nację?

- Jedynie przez szacunek dla tradycji pamięć o tym nie została przeze mnie skryta w strumieniu informacyjnym – powiedział Zhe. - Choć nie jest nam ona już potrzebna i uniemożliwia nam dołączenie do Nacji.

- Lecz Władczyni uważa, że jest niezbędna, byśmy mogli być tym kim jesteśmy, jeśli mamy prowadzić wojnę z naszym wrogiem. Musimy go rozumieć i wiedzieć, jak to jest być nie-ludźmi, byśmy mogli walczyć z barbarzyńcami i zdrajcami – przypomniał Zhan.  - Gdy Władczyni poleciła porzucić stary kraj i kroczyć w głąb pustyni, wielu uważało, iż to błąd, prowadzący do śmierci wszystkich. Lecz niewielu odważyło się jej przeciwstawić, po tym co uczyniła po odejściu przewodniczącego Mao, by utrzymać władzę. Czas pokazał, iż miała rację, a my daliśmy im sekret transkrypcji odebrany innym istotom, zamieszkującym nie-rzeczywistość poza czasem i przestrzenią. Odkryliśmy, iż dzieli się ona na poziomy, prowadzące do jednego miejsca.

- Niebiańskiej Świątyni – rzekł Zhe.

- Domu Nacji – zgodził się Zhan. - Gdzie w nie-czasie i nie-przestrzeni przygotowujemy się do pokonania naszych wrogów, by nie mogli nam już nigdy zagrozić. Po tym co zaszło na Płonącej Gwieździe Władczyni poleciła opuścić całkowicie nierzeczywistość, od tamtego dnia minęły pokolenia, choć w krainach nie-ludzi były to ledwie dni. Czekaliśmy na dzień uderzenia, gdy rzucimy nie-rzeczywistość na kolana.

- Sądziłem, że jesteśmy tu w tym celu – stwierdził Zhe.

- Nie – pokręcił głową Zhan. - Czy masz pamięć dni, w których nie-rzeczywistość była jedynym światem? Nim została ona rozdarta? Wtedy nie było nic poza nią.

- Do czasu, aż zdrajcy i barbarzyńcy rozpoczęli wojnę, a ich pociski otworzyły drogę do transkrypcji.

- Dopiero gdy odstępca Beria zdradził naszych przodków – skorygował delikatnie Zhan. - Zaś eksplozja nad pustynią mongolską otwarła drogę do nie-rzeczywistości. A my odkryliśmy, iż na kresach poziomów, do których drogę możemy kontrolować znajduje się Niebiańska Świątynia. Od nie-rzeczywistości zaś oddzielają ją inne miejsca. Choć zrozumieliśmy istotę budowy świata i staliśmy się jego częścią, opanowując sekret transkrypcji, wciąż wiele pytań pozostało bez odpowiedzi – pochylił się nad powierzchnią peronu, przyglądając się znajdującemu tam piaskowi. Po chwili nakreślił półkole. - Sądziliśmy, że świat zbudowany jest w ten sposób. Na jednym krańcu znajduje się nie-rzeczywistość, na drugim Niebiańska Świątynia, rozdzielone przez miejsca, w których czas i przestrzeń się rozpadają, zamieszkane przez inne istoty, które nieświadomie poddane zostały transkrypcji. Wkroczyć do nich można było poprzez miejsca zwane przez zdrajców zonami. I choć opanowaliśmy moc kryjącą się w tym miejscu, która doprowadziła nas do rzeczywistości, gdzie znajduje się Niebiańska Świątynia, będąca naszym domem, tajemnicą pozostawało wciąż źródło tej mocy. Władczyni rozkazała poszukiwać naukowcom odpowiedzi na to pytanie, a mandaryni analizując informacje w strumieniu odkryli, iż tamci nie mieli racji.

- Nie mieli? - Zhe spoglądał pytająco na towarzysza, gdy ten przedłużył półkole, tworząc koło.

- Niebiańska Świątynia znajduje się na jednym krańcu tego okręgu, potrafimy ją opuścić rozpoznaną drogą i dotrzeć do nie-rzeczywistości, wciąż jednak gubimy się na ścieżkach niekontrolowanych poziomów, nawet nawigatorzy nie potrafią znaleźć tu drogi – wyjaśnił. - Zdaniem mandarynów coś na nie wpływa, wykrzywiając i deformując nie-rzeczywistość, umożliwiając zaistnienie tu ziem granicznych, część z nich oddzielając całkowicie od Niebiańskiej Świątyni, uniemożliwiając dotarcie tam nawet naszym receptorom. Wykrzywiając ścieżki, uniemożliwiając precyzyjną transkrypcję naszych wojsk, jak podczas walk na Płonącej Gwieździe. Odkryli, że wpływ ma na to oddziaływanie, ledwie uchwytne, a jednak obecne. Moc, o której istnieniu na dzikich poziomach oraz w nie-rzeczywistości mówili chwytani przez nas dzicy oraz nie-ludzie, a wiedza o niej trafiała do strumienia informacyjnego. Potęga zwana Mrokiem.

- A Dzieci Mroku z niej korzystają – zrozumiał nagle Zhe.

- Stąd imię jakie im nadaliśmy – potwierdził Zhan. - Początkowo sądziliśmy, że są niczym inni, których transkrypcja przekształciła pozbawiając kontroli, lub przybywający z innych poziomów nie-rzeczywistości. Szybko jednak odkryliśmy, że kieruje nimi czyjaś wola. Powstały w transkrypcji, jednak zupełnie innej, niż ta, którą my znamy. Nie wiemy kto jej dokonał i w jaki sposób. Gdy Władczyni zrozumiała, iż ich działaniami kieruje logika, poleciła w każdy możliwy sposób odkryć ich sekret. Wykorzystując wszelkie sposoby, nawet płynące z dawnej tradycji. Stąd walka zeszła na plan dalszy, przede wszystkim mamy odkryć kim są Władcy Mroku, ci którzy stworzyli Dzieci i poznać ich tajemnicę. Tu znajduje się źródło Mroku. Potęgi rozproszonej w poziomach nie-rzeczywistości, dokonującej transkrypcji świata i zamieszkujących go istot. Którą w jakiś sposób zawładnął nasz wróg, bowiem ta moc należy do naszej Władczyni, która włada sekretem transkrypcji. Poznałem imię Władców Mroku. Zwą się Konwentem.

- Konwent – Zhe powtórzył słowo, nadając mu brzmienie obcej werbalizacji. - Cóż to oznacza?

- Dowiemy się – stwierdził Zhan. - Wiedz bowiem, że jest coś jeszcze – wskazał na koło, zaznaczając na niej punkt przeciwległy do Niebiańskiej Świątyni. - Nasze receptory mapując nie-rzeczywistość odkryły, iż to nie ona jest krańcem znanego świata. Za nią jest coś jeszcze.

- Co takiego, przyjacielu? - Zhe przyglądał się cierpliwie generałowi.

- Inne miejsce – powiedział Zhan. - Mandaryni są tego pewni. Od kiedy odkryto wpływy Mroku naukowcy byli w stanie śledzić jego oddziaływanie i strukturę nie-rzeczywistości. Mrok nie narodził się tutaj, ani w poziomach prowadzących do Niebiańskiej Świątyni. Przybył tutaj, a ślad prowadzi do bramy.

- Bramy?

- Mimo, iż Mrok zakłóca nasze receptory, twa walka w tunelach doprowadziła do odkrycia i potwierdzenia, iż prócz mocy znajduje się tu przejście. Na kształt kwiatu lotosu, lecz nie prowadzi do rzeczywistości, ani do poziomów. Inność tego miejsca, jest w pełni wyczuwalna i odmienna od wszystkiego co zna strumień informacyjny.

- Czym więc jest?

- Miejscem początku – rzekł Zhan. - Stamtąd zapewne przybył Mrok. A dla nas jest Miejscem Zakończenia. Ostateczną ciemnością, której strzeże Serce Mroku. Od twego starcia minęły już dwie generacje nie-czasu, Władczyni poleciła przygotować Nację na Ostatni Wielki Marsz. Naszym celem jest zdobycie mocy Mroku i opanowanie bramy. Następnie udamy się do Miejsca Zakończenia, gdzie ustanowimy nasz Niebiański Pałac. Tam znajduje się nasz ostateczny cel.

- Nieskończona jest mądrość Władczyni – stwierdził Zhe.

- Widzisz więc, że to nie zdrajcy ani barbarzyńcy są teraz naszymi wrogami – rzekł Zhan. - Lecz Dzieci Mroku. Musimy wyrwać im sekret Mroku i klucze prowadzące do bramy. Gdy w Niebiańskiej Świątyni szykowana jest nieskończona armia, mym celem jest zebranie informacji. Mamy uspokoić wroga i uczynić go podatnym na nasze wpływy. Wkraść się w łaski Konwentu i znaleźć jego słabe punkty. To wymaga innej taktyki niż w przypadku nie-ludzi, stąd moje działania. Czy teraz pojmujesz z jakiego powodu tak postępuję?

- Nadchodzą Dzieci Mroku – Zhe ostatnie słowa posłał mu w strumieniu informacyjnym, lecz Zhan również o tym już wiedział. Receptory uprzedziły go o tym, iż zbliża się posłaniec. Tym razem nie przerywał kolektywnej więzi.

Moc i zdolności Konwentu stanowiły niebezpieczeństwo, a Zhan posłał już do Niebiańskiej Świątyni receptory, by zebrane informacje trafiły do puli strumienia informacyjnego, gdzie mandaryni i naukowcy zaczną szukać sposobu na zneutralizowanie wroga. Miał nadzieję, iż uczynią to szybciej niż w przypadku barbarzyńców, których pociski miały niszczycielską siłę, rozrywającą wiązania powstałe w rzeczywistości, jakich nie była w stanie przerwać nawet najtrwalsza stal. Jak dotąd nie znaleziono żadnego środka zaradczego, bowiem dziwnej zdolności broni barbarzyńców nie pojmowali nawet mandaryni. Nie różniła się ona od tej, jakiej wedle pamięci Nacji używali przodkowie, jednak pociski, mimo iż nie-rzeczywiste, zdawały się przenikać wszystko, niszcząc symetrię rzeczywistości.

Nie to jednak niepokoiło Zhana, gdy szedł w stronę posłańca. Rozmowa z Zhe pozwoliła mu uspokoić myśli i zapomnieć o tym, co wróciło doń ze zdwojoną siłą, czego nie mógł wyrzuć z głowy. Krzyku jaki się tam rozległ, swą mocą niemal powalając go na ziemię.

Znajdź mnie. To nadeszło.

Nie wiedzieć czemu jego umysł podążył rozmowie z Władczynią, jaka miała miejsce przed przybyciem do nie-rzeczywistości. Gdy posyłała go z misją, a on wyczuł niepokój. Gdy kazała mu się śpieszyć, mówiąc, iż nawet nie-czas jest skończony. Tłumaczył sobie to na różne sposoby, lecz to nie była niecierpliwość, odpowiedź mogła być tylko jedna.

Władczyni się bała.

ISS "Deep Space" >>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz