niedziela, 30 kwietnia 2017

Śniąc o potędze

Od dawna mam takiego taga, którym oznaczam wpisy dotyczące alternatywnych rzeczywistości, w których Polska zwycięża WSZYSTKO. Nie ja jestem jego autorem, zapożyczyłem go z wydanej kilka lat temu książki Agnieszki Haski i Jerzego Stachowicza, stanowiącej przegląd literatury traktującej o triumfie Polski, wydawanej w dwudziestoleciu międzywojennym. W przytaczanych tam utworach autorzy opisywali najczęściej zwycięstwo w nadchodzącej wojnie i istnienie mocarstwowej Polski w kolejnym stuleciu.
Ta trauma siedziała w nas już od dawna, jeszcze przed II Wojną Światową Polska wstawała z kolan, w poczuciu mentalnej krzywdy dziejowej i aspiracji do mocarstwowości. I o tym właśnie traktuje książka Ziemowita Szczerka „Rzeczpospolita Zwycięska”, stanowiąca esej o alternatywnej rzeczywistości, w której Polska wygrała II Wojnę Światową. Jak już wielokrotnie pisałem scenariusz ten rozważany jest równie nagminnie w naszym kraju jak w USA omawiane są warianty historii, w których wojna secesyjna kończy się inaczej, a Japończycy pospołu z Niemcami zajmują kontynent amerykański. Nie jest to rzecz typowa, tym bardziej beletrystyka. Szczerek udanie polemizuje ze scenariuszami pokroju „Burzy” Parowskiego oraz „Wallenroda” Wolskiego opowiadającymi o wygraniu przez Polskę II Wojny Światowej, a przede wszystkim z mitem II Rzeczpospolitej, jako kraju płynącego mlekiem i miodem, gdzie nawet cukier był słodszy. Lecz jako jedyny rozważa implikacje alternatywnej historii w szerszej skali, przypominając iż II RP była krajem zabiedzonym, zacofanym gospodarczo i olbrzymich nierówności społecznych. Sam jednak nie dowierza w zwycięstwo Polski, kilkakrotnie zaznaczając iż musiałoby nastąpić ono przy ściśle określonych warunkach, które raczej nie miały prawa wystąpić w rzeczywistości. Zaś to co nastąpiło później, w postaci pompowania w Polskę pieniędzy jako gwaranta stabilności przez USA i Wielką Brytanię, także wydaje się mało wiarygodne, z powodu ówczesnych uwarunkowań historycznych i izolacjonizmu. Lecz nie należy czepiać się w tym wypadku szczegółów, bowiem książka jako jedyna pokazuje nam jaka byłaby cena wyśnionego zwycięstwa.
Zatem we wrześniu Francja przełamuje front, Hitler zostaje pokonany, a Stalin nie wchodzi. Niemcy nie są w stanie walczyć na dwa fronty i przegrywają wojnę, po czym zostają rozbite i podzielone. Polska zajmuje Prusy, sięga Odry i Nysy, staje się regionalnym mocarstwem, w federacji ze Słowacją. Otrzymuje dofinansowanie, tworzy kolonie na Madagaskarze i wpada w sieć problemów, jakich na szczęście udało się uniknąć mimo hekatomby, jak przydarzyła się w naszej linii czasowej.
Esej o alternatywnej Polsce czyta się bardzo dobrze, ubarwiają go fragmenty opisów i relacji autorstwa znanych pisarzy i dziennikarzy, opowiadających o tamtej „lepszej” Polsce, jakie mogłyby wyjść spod ich ręki, których zwieńczeniem jest reportaż z Polski roku 2013. Pogrążona jest ona w stagnacji, wstrząsana napięciami i zderzeniami kulturowymi, wypełniona zamachami terrorystycznymi, niezdolna do konsensu i rozwoju. Powojenny zastrzyk finansowy nie spowodował harmonijnego rozwoju Polski, zabrakło rozmachu PRL-owskiego planowania, wieś spłynęła do miast stopniowo, wciąż jednak w dużej mierze pozostając drewniana, miejsce blokowisk z wielkiej płyty zajmują podobne im piętrowce, które zamieszkują bezrobotni Polacy, Ukraińcy i Żydzi, a przedmieścia wielkich miast przypominają te znane nam choćby z Marsylii, gdzie często dochodzi do zamieszek. Bójki między skinheadami mówiącymi w jidysz a narodowcami z ONR są na porządku dziennym, Policja nie ma na nie żadnego pomysłu. Zamachy UPA wstrząsają krajem od ponad pół wieku i nie zanosi się na to by ustały. Kolonia na Madagaskarze okazała się fiaskiem, po początkowym okresie gdy słano tam Polaków i dręczono Malgaszów, a także stłumiono tam krwawe powstanie autochtonów, przyznano jej wolność, nie będąc w stanie zrobić nic więcej. Infrastruktura jest dużo gorsza, przypomina nam późny PRL, jesteśmy w końcu w kraju, w którym zabrakło wspólnych funduszy, umożliwiających budowę autostrad i kanalizacji. Co gorsza sen o Międzymorzu okazał się właśnie tym, Polska swej szansy wyraźnie nie wykorzystała. Choć formalnie podzielone Niemcy były jej terytorium powierniczym, gdzie stacjonowało polskie wojsko, a Niemcy byli dręczeni i prześladowani, koniec końców to oni okazali się zwycięscy. Duch ich przedsiębiorczości sprawił, że w roku 2013 gospodarczo ciąży ku nim reszta Europy Środkowej, Czechy, Słowacja i inne kraje, mające dość polskiej mentalności i pół wiecznej dominacji. Polska nie jest atrakcyjna kulturowo ani finansowo. Nie było przesiedleń ludności, więc na terenie Mazur i Wielkopolski wciąż zamieszkują Niemcy, stanowiący czwarty naród zwycięskiej Rzeczpospolitej. Ślązacy najchętniej by się z niej urwali, Polska to kraj nieprzyjemnych kontrastów. Centrum Warszawy zajmuje dzielnica Józefa Piłdudskiego, stanowiąca skrzyżowanie wizji nazistów i komunistów, powstała w czasach tego typu realizacji, ukazująca triumf polskiej woli. A jednocześnie świadcząca dobitnie, jak bardzo ciąży Polsce to zwycięstwo, które było fasadowe. Dało jej poczucie mocarstwowości, powodując jeszcze większy stupor mentalny. Polska popełniła wszystkie błędy jakie tylko mogła popełnić, próbując odtworzyć kulturę łużycką i Słowian Połabskich, zmieniając nazwę Berlina, przyzwalając na okupowanych terenach na prześladowanie Niemców. Przypomina nieco sypiącą się Jugosławię ze schyłku lat osiemdziesiątych, lecz z polską mentalnością.
Książka Szczerka uświadamia czytelnikom rzeczy, o których większość z nich nie chce pamiętać, tworząc scenariusze zwycięskiej Polski, które roją w facebookowych komentarzach. Jeśli moment dziejowy nie podąży za rozwojem społecznym, znaleźć się można w miejscu, gdzie ostateczna cena okaże się dużo wyższa niż miało to miejsce w rzeczywistości. Intencją autora było opisanie implikacji przetrwania tamtej Polski, co sam wielokrotnie zaznacza, stwierdzając iż scenariusz wydarzeń, które by do tego doprowadziły, jest mocno naciągany. Po lekturze „Rzeczpospolitej Zwycięskiej” zastanawiamy się jednak, czy sposób w jaki potoczyła się historia, w perspektywie nie okazał się najlepszym scenariuszem dla Polski. Nawet jeśli w obecnych czasach odradza się mentalność zakompleksienia i poczucia skrzywdzenia, powodując konieczność wstawania z kolan, Polska anno 2013 miała się dużo lepiej niż II Rzeczpospolita z jej fasadową demokracją, brakiem rozwoju gospodarczego i napięciami narodowościowymi. Wszystko to zresztą bardzo ładnie wpisuje się w narrację Szczerka o Rurytanii, którą ciągnie od lat, będącej fikcyjnym krajem w Europie Środkowej, znanym jako Syldawia z Tintina, mającym wiele różnych nazw, lecz pewną wspólną mentalność, będącej miękką odmianą rządów Putina. Który to rodzaj władzy jest ponoć naturalnym dla tej części Europy. Zaś marzenie o wspólnej Europie Środkowej z Polską jako liderem koniec końców okazuje się jedynie snem.