Niezwykle ciekawą wizją światów
alternatywnych są koncepcje rozpadającego się państwa pogrążającego w chaosie.
Model ten jest niezwykle popularny w USA, zapewne dla mieszkańców kraju
będącego w istocie zlepkiem państewek-stanów będących Federacją, jest to w
pewnym sensie atrakcyjna wizja. W Europie nieco trudniej kupić ten model,
bowiem tutejsze Państwa posiadają dość scentralizowany model, a raczej trudno
byłoby nam obecnie wyobrazić sobie, iż Mazowsze czy Małopolska mogłoby dokonać
secesji i stworzyć odrębną instytucję państwową.
Na początku jest jednak zawsze
chaos, kiedy zawodzą struktury państwa. W grze Interstate'76 wywołał go kryzys
paliwowy, który w 1973 roku zakończył złotą erę wielogalonowych zbiorników na
paliwo kosztujące kilka centów, co sprawiło, iż samochody stały się w USA
popularniejsze od rowerów. W świecie Interstate wojny o paliwo doprowadziły do
rozpowszechnienia się na drogach najemników i bandytów w uzbrojonych
samochodach, a także pojawienia się zamaskowanych bojowników o sprawiedliwość.
Na autostradach króluje więc anarchia, z którą nie daje sobie rady federalny
rząd. Z kryzysem w rzeczywistości jakoś sobie poradzono, choć cena paliwa
poszybowała w kosmos, w którym pozostaje do dzisiejszego dnia. Śladem tamtej
epoki jest seria "Mad Max", której pierwsza część przedstawia
rozpadający się świat, w którym ostatni szeryfowie usiłują utrzymać porządek.
George Miller pisał scenariusz pod wrażeniem trwającego wówczas kryzysu
naftowego. Oglądając Mad Maxa nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wizja świata
opanowywanego przez Wojowników Autostrady możliwa do wyobrażenia i realizacji
była jedynie w krajach dysponujących olbrzymią przestrzenią i wielomilowymi
odległościami między poszczególnymi osadami, takimi jak USA i Australia. Rozpad
i anglosaskie "center does not hold" z wiersza Yeatsa, tak często
przywoływane przez amerykańskich publicystów jako symbol słabości rozmaitych struktur,
trudno sobie wyobrazić w większości Polski, gdzie trudno czasem rozdzielić
granice rozrastających się osiedli. Choć nierzadko wielokilometrowe lasy dzielą
siedziby ludzkie, brak nam tych rozległych przestrzeni, które mogą odciąć
miasta takie Jerycho od reszty świata, w której dojdzie do nieznanego.
Swego czasu urzekła mnie wizja alternatywnego świata stworzonego na potrzeby gry "Crimson Skies". USA rozpadły się na niewielkie państewka w latach dwudziestych, górę wziął tutaj ruch izolacjonistyczny, swoje dołożyły prohibicja i wielki kryzys. W latach trzydziestych skończył się czas potęg, w Rosji trwa wojna domowa, Japonia najechała na Chiny, a Francja z Anglią powoli popadają w konflikt. Rozległe obszary dawnego USA stają się powoli niedostępne, po upadku rządu federalnego nikt nie konserwuje dróg i linii kolejowych. Odpowiedzią staje się awiacja, powstają kolejne modele machin latających oraz sterowców. W powietrzu pojawiają się bandyci, najemnicy i awanturnicy. Świat narysowany jest oczywiście tylko tłem dla opowieści o grupie podniebnych piratów, zwanych Łowcami Fortuny, dowodzonych przez kapitana Nathana Zacharego. Choć można narysować tu wiele podobieństw pomiędzy światem Mad Maxa, twórcy postawili na wyeksponowanie romantycznego wątku związanego z legendą piractwa, odwołując się zresztą do niego bezpośrednio, poprzez wątek poszukiwania zaginionego skarbu Francisa Drake'a. I wyszło im świetnie, bowiem konwencja sprawia, że przymykamy oko na niedoskonałości fabularne alternatywnego świata. Wiele wspólnego z "Crimson Skies" ma świat filmu "Sky Captain and the World of Tomorrow" z roku 2004, gdzie Jude Law w roku 1939 ściga Zeppelina w świecie szalonych wynalazków rodem z wizji futurologicznych lat trzydziestych. Możemy tam zobaczyć wielkie roboty niszczące Nowy Jork podczas premiery "Czarnoksiężnika z Oz".
Swego czasu urzekła mnie wizja alternatywnego świata stworzonego na potrzeby gry "Crimson Skies". USA rozpadły się na niewielkie państewka w latach dwudziestych, górę wziął tutaj ruch izolacjonistyczny, swoje dołożyły prohibicja i wielki kryzys. W latach trzydziestych skończył się czas potęg, w Rosji trwa wojna domowa, Japonia najechała na Chiny, a Francja z Anglią powoli popadają w konflikt. Rozległe obszary dawnego USA stają się powoli niedostępne, po upadku rządu federalnego nikt nie konserwuje dróg i linii kolejowych. Odpowiedzią staje się awiacja, powstają kolejne modele machin latających oraz sterowców. W powietrzu pojawiają się bandyci, najemnicy i awanturnicy. Świat narysowany jest oczywiście tylko tłem dla opowieści o grupie podniebnych piratów, zwanych Łowcami Fortuny, dowodzonych przez kapitana Nathana Zacharego. Choć można narysować tu wiele podobieństw pomiędzy światem Mad Maxa, twórcy postawili na wyeksponowanie romantycznego wątku związanego z legendą piractwa, odwołując się zresztą do niego bezpośrednio, poprzez wątek poszukiwania zaginionego skarbu Francisa Drake'a. I wyszło im świetnie, bowiem konwencja sprawia, że przymykamy oko na niedoskonałości fabularne alternatywnego świata. Wiele wspólnego z "Crimson Skies" ma świat filmu "Sky Captain and the World of Tomorrow" z roku 2004, gdzie Jude Law w roku 1939 ściga Zeppelina w świecie szalonych wynalazków rodem z wizji futurologicznych lat trzydziestych. Możemy tam zobaczyć wielkie roboty niszczące Nowy Jork podczas premiery "Czarnoksiężnika z Oz".
Alternatywny świat lat
trzydziestych i czterdziestych doczekał się w międzyczasie własnej nazwy
określającej cały gatunek - dieselpunk. Dość pojemne określenie obejmuje okres
międzywojenny aż do późnych lat pięćdziesiątych, ze szczególnym naciskiem na
piękne, niezrealizowane projekty z czasów, gdy wydawało się, że przyszłość
będzie czasem pozytywnego rozwoju ludzkości. Po latach wliczono więc tu również
filmy takie jak "Rocketeer", o superbohaterze latającym dzięki
plecakowi rakietowemu, czy słynny animowany serial o Batmanie, z muzyką Shirley
Walker. Ten ostatni zresztą łączy się z całym gatunkiem odcinkiem, w którym
Nietoperz walczyć musi ze sztuczną inteligencją - komputerem o wielkości domu w
najlepszym stylu projektów ówczesnego modernizmu.