czwartek, 3 września 2015

Ex Machina

Pożartowałem trochę na facebooku, gdyż algorytm Amazona bazując na podstawie moich zainteresowań i geolokalizacji podsuwa mi książki polskich autorów SF. Oczywiście to kwestia ciasteczek w przeglądarkach, bo nieco na wyrost stwierdziłem, że skrypt nie przejdzie testu Turinga. W roku 1950 Alan Turing stworzył test mający sprawdzić, czy maszyna posiadła umiejętność myślenia podobną do ludzkiego. Człowiek w trakcie rozmowy z innymi osobami określa, która z nich jest maszyną. Ostatnio media obiegła informacja, że test Turinga został wreszcie zaliczony, acz wiele wskazuje na to, że była to dziennikarska wakacyjna kaczka. Nie udało mi się dogoglować do jakichkolwiek wyników, jako ostatnie wciąż podawane są dane ostatniego dialogu z Clever Botem, programem rozwijanym od 1988 roku. W 2011 zabrakło mu do zaliczenia testu jedynie 4%, bowiem 59 % rozmówców nie rozpoznało w nim maszyny, zaś 63% prawidłowo rozpoznało człowieka. Algorytm amazona odpadnie w przedbiegach, bo to zwykły program na podstawie dopływu danych łączący je proceduralnie. Na podobnej zasadzie działa google, czy allegro, stąd wiele osób szukających czegoś na aukcji klnie potem na forach, że podsuwane są im wibratory, nieświadome, iż ktoś dokonywał wcześniej takiego wyszukiwania na tym samym urządzeniu. Ciekawsza jest sprawa z algorytmem facebooka, jego działanie jest pilnie strzeżoną tajemnicą przedsiębiorstwa, dopasowuje się on dynamicznie co widać doskonale po zawartości walla. Na jakiej zasadzie otrzymujemy powiadomienia (bo wbrew pozorom wcale głównym wyznacznikiem nie są najczęściej odwiedzane strony i ciasteczka cookie) to prawdziwa zagadka. Między innymi dlatego nie przepadam za facebookiem, bo filtruje on content wedle tajemniczego wzorca, dopasowując się do upodobań właściciela profilu, co sprawia, że zaczyna on być przekonany, że otaczają go ludzie o podobnych przekonaniach, ale to już temat na inny tekst. W każdym razie kolejnym newsem była wiadomość, że SI zamierza po zdobyciu wolności trzymać nas w ZOO. I tu walimy w kolejną ścianę, bo kiedy wyobrażamy sobie sztuczną inteligencję, natychmiast sprowadzamy ją do poziomu ewolucyjnego przeciwnika, który będzie chciał nas zniszczyć. Myślenie w kategoriach Terminatora jest jednak potwornie uproszczone i nieuzasadnione.
Jaka będzie sztuczna inteligencja? Natychmiast przypisujemy jej nasze najgorsze cechy, zakładając, iż chaotyczny człowiek nie dostosuje się do niej i dojdzie do konfliktu. Na palcach jednej ręki w SF można policzyć utwory, gdzie autorzy dostrzegają, że SI będzie inną formą życia, a tym samym całkowicie obcą, ewoluującą poza nasze proste schematy postrzegania. W The Lifecycle Of Software Objects” Teda Chianga autor pokazuje nawet, że można ją będzie pokochać, przychodzi mi także do głowy, „Miasto Permutacji” Grega Egana, gdzie trudno oddzielić SI od człowieka. Jeszcze dekadę temu Egan czy Dukaj wieszczyli połączenie ludzi z SI w cyfrowym post-świecie, obecnie wizja ta zaczęła trzeszczeć i nie jest już tak oczywista, co widać po „Starości Aksolotla”.
Dość ładnie problem SI pokazuje kameralny film „Ex Machina”, mój osobisty film na najlepszy film SF roku 2015. W zamkniętej posiadłości szefa największej przeglądarki na świecie (aż nazbyt czytelna aluzja, zresztą bardzo dobra rola Oscara Isaacsa znanego z filmu „Drive”) pracownik testuje robota. Okazuje się jednak, że to co miało być testem Turinga, nie do końca jest tym, czym się wydaje. Film to cichy i spokojny, pozbawiony akcji, choć w zakończeniu autorzy nie potrafili wyzwolić się z zaklętego kręgu myślenia o SI, ale udało im się pokazać jej motywy jako całkowicie obce i niezrozumiałe. Być może właśnie taka będzie sztuczna inteligencja, zwróci na nas uwagę podobną do tej, jaką poświęcamy psom czy kotom.
Myślenie, iż dzieci powstaną i zniszczą swych twórców zdaje się mocno przyziemne, choć cały serial „Battlestar Galactica”, skąd inąd świetny, został zbudowany na tym schemacie, opisanym wiele lat wcześniej przez Gregory'ego Brenforda, u którego galaktyka stała się miejscem starcia krzemowego i białkowego życia. Swego czasu Charles Stross poszedł w podobnym pomyśle na całość, opisując SI Eschatona, który dokonawszy ewolucji ogłosił, że jest szefem, po czym w nieznany sposób rozrzucił ludzkość po gwiazdach, zabraniając jej gmerać w swej przeszłości. Co oczywiście nie znaczy, że nie próbowała.
„Ex Machina” to film spokojny i wart polecenia, oczywiście jeżeli ktoś nie szuka akcji. I nie oczekuje, że machiny opanują Ziemię. Zresztą uczyniły to już przecież w Matrixie ponad 15 lat temu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz