poniedziałek, 3 listopada 2014

Road Not Taken

Blog póki co nadal w formie testowej, co prawda zrobiło mi się smutno i polubiłem się na facebooku, aby mieć przynajmniej jednego fana, ale to trochę jak różnica między onanizmem a seksem grupowym. Jeszcze chwilę powiszę tu sam dla siebie, a potem może zacznę ekshibicjonizm internetowy upubliczniając adres www.
Na razie w przerwach między chowaniem dzieci, grą na komputerze, czytaniem i waleniem chałtur na lewo i prawo nadrabiam "Doctora Who". Jakoś kilka lat temu kiedy wrócił, nie śledziłem na bieżąco całej tej historii z Tennantem bo mnie denerwował, oglądanie po kolei bez konieczności czekania na kolejne odcinki ma tę zaletę, że pozwala śledzić akcję i nie gubię się przy rozmaitych smaczkach. I tak przyszła pora na odcinek "Turn left". Donna skręca w lewo zamiast w prawo, wskutek czego nie poznaje Tennanta - pardon Doktora - no i historia podąża innym torem prowadząc do alternatywnej dystopijnej rzeczywistości.
Poczynię oczywistą obserwację, iż twórcom seriali jest łatwiej. Przez ileś odcinków budują setting, wątki, postacie, więc łatwiej im potem wywrócić wszystko do góry nogami, bo fan-baza porusza się po stworzonej od podstaw serialu rzeczywistości. Można więc pójść na łatwiznę i pokazać to co już było, ale inaczej. Tak jak w "What if" Marvela. Zazwyczaj nie jest to nic odkrywczego, a historia zatacza koło. Dawno temu w komiksie o Supermanie zastosowano tenże zabieg a zeszyt nosił tytuł taki jak wpis na tym blogu. Pokazano Clarkowi jak świat wyglądałby gdyby nie zmartwychstał (niespodzianka: gorzej). Potem okazało się to dla odmiany wizją, więc nie trzeba było tłumaczyć jak to się stało, że jest tak samo. Dużo lepiej wyszło to w odcinku Star Treka "Tapestry", kiedy to jedyny i na zawsze kapitan Jean-Luc miał możliwość podejrzenia co by było gdyby za młodu był grzeczny. Nie prowadziło to do żadnych epickich zmian czasu jak w powyższych przypadkach, decyzja ta miała wpływ wyłącznie na jego życie. I jak się okazało fakt, iż wystartował to gości większych i lepiej uzbrojonych od siebie, którzy zrobili mu krzywdę, uczynił go tym kim jest. Niby nic odkrywczego, ale bardzo ciekawie przedstawione, bo nasze decyzje i skręty w lewo wpływają na co dzień na nasze losy bardziej niż nam się to wydaje, tworząc co chwilę możliwości alternatywne. W wypadku Jeana-Luca ładnie to wyszło, bo pokazano co stałoby się gdyby postąpił słusznie i w rezultacie skończył jako niepewny siebie, zakompleksiony naukowiec. 
Ten typ odcinka, czyli "Road not taken" bierze swój tytuł od wiersza Edwarda Thomasa, który kończy się słowami " I took the one less traveled by / And that has made all difference", a słowa te odnoszą się do opisu ścieżek, jednakże autor opisuje ich wygląd na podstawie oceny po tym jak przeszedł wybraną trasę, bowiem dokonując wyboru nie był w stanie ocenić dokąd go zaprowadzi i która z dróg będzie gorsza. I tu leży pies pogrzebany w różnicy między "Turn left" a "Tapestry", gdzie w pierwszym wypadku widzimy, że było gorzej po skręcie w lewo, a w drugim gdy protagonista ma możliwość podejrzenia ścieżki swoich marzeń, okazuje się że wcale nie było gorzej, ale tak naprawdę jest zadowolony ze swych złych wyborów. I pies pogrzebany jest także w tym wypadku w naszych codziennych wyborach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz