wtorek, 22 listopada 2016

Rzesza, ma ojczyzna

Dawno temu, w którymś z pism o grach komputerowych, jakie wydawano u schyłku ubiegłego wieku, przeczytałem, że najprawdopodobniej o lądowaniu w Normandii powstaje tak wiele gier, bo Amerykanie po dziś dzień nie są w stanie uwierzyć, że nie zostali zepchnięci do morza. Upraszczające to nieco stwierdzenie, ale mocno prawdziwe, bowiem lektura „Najdłuższego Dnia” Corneliusa Ryana pokazuje nam jak wielkim ciągiem przypadkowych wydarzeń był D-Day, a szereg błędnych decyzji podjętych przez Niemców umożliwił desant. Rzecz jasna przeprowadzony z wielkim bohaterstwem i dzięki tysiącom ofiar, o czym przekonywać nas nie muszą „Szeregowiec Ryan” czy „Kompania Braci”.
Film „Fatherland” przedstawia nam właśnie taką wersję wydarzeń. Wskutek niepowodzenia w Normandii Ameryka wycofała się z wojny w Europie, a Niemcy wykorzystali to, by zająć Anglię. Churchill wraz z rodziną królewską uciekli do Kanady, a gdy USA pokonały Japonię, okazało się, iż Niemcy mają także broń atomową. Dwie dekady później trwa zimna wojna między USA a Rzeszą, która dąży do normalizacji stosunków, na swych wschodnich rubieżach walcząc z partyzantką rosyjską, prowadzoną przez nadal żyjącego Stalina. Film to adaptacja książki Roberta Harrisa pod tym samym tytułem, tam alternatywna historia wygląda nieco inaczej, nie tak naiwnie jak w filmie. Bo to jeden z tych nielicznych przypadków, gdy autor dołożył wielu starań, by konstruowany świat alternatywny miał oparcie w rzeczywistości i był głęboko przemyślany. Więc nie jest to „Człowiek z Wysokiego Zamku” gdzie zwycięstwo państw Osi w II Wojnie Światowej musimy przyjąć na wiarę, choć jest ona tylko tłem książki, której podstawowa fabuła polega na czym innym. „Fatherland” jest raczej politycznym thrillerem osadzonym w alternatywnej rzeczywistości, pozbawionym jakichkolwiek elementów fantastycznych, stąd konieczność takiego ujęcia tematu przez autora. I udało mu się to świetnie.
W wersji książkowej Richard Heydrich przeżywa zamach w Pradze w roku 1942 i zostaje szefem SS, w roku 1943 udaje się odciąć Armię Czerwoną od pól naftowych Kaukazu, blokada wysp brytyjskich odnosi skutek. Niemcy panują nad Europą, a w roku 1946 testują własną bombę atomową, wreszcie odpalają rakietę V3 pozbawioną ładunku nad Nowym Jorkiem, by pokazać USA swą przewagę w rakietach międzykontynentalnych. W ten sposób rodzi się nowy ład, z amerykańską strefą wpływów i Wspólnotą Europejską, stworzoną z Rzeszy i Państw Skandynawskich. Wspólnota Gospodarcza rozwija się nadzwyczaj pomyślnie, jednak w latach sześćdziesiątych Niemcy wciąż toczą wojnę na wschodzie, która wymęczyła społeczeństwo. Liczba ofiar jest starannie ukrywana, jednak skłania ku chęci normalizacji stosunków z USA. Na spotkanie z Hitlerem przybywa prezydent Joseph Kennedy (ojciec rodu). W tle rozgrywa się właściwa akcja książki, której bohaterowie zaczynają odkrywać niewygodną prawdę, jaka nie może nigdy ujrzeć światła dziennego. Ponoć w roku 1942 w Wannsee miała miejsce konferencja, podczas której podjęto decyzję co do losu europejskich Żydów. Po dziś dzień pozostaje on nieznany, jednak zaczynają się pojawiać dowody, na temat tego co miało wówczas miejsce.
Odkrywając holocaust, główny bohater, oficer Kripo (w filmie grał go Ruger Hauer), narazi się SS i innym agencjom, a także najwyższym władzom Rzeszy. Próba odkrycia tajemnicy to oś fabularna „Fatherlandu”, jednak jego największą siłą jest wspomniany już opis alternatywnej rzeczywistości. Europa została podzielona na dystrykty administracyjne, wciąż istnieje Generalna Gubernia, a autor wiele miejsca poświęca przedstawieniu zależności politycznych. I to największa siła tego dzieła. Warto je przeczytać, film nie jest wspominany zbyt ciepło. Jeśli ktoś lubi historie alternatywne mające solidne podstawy i będące efektem wytężonej pracy badawczej pisarza, poczuje się jak w domu. Miłośnicy fantastyki nie mają tu czego szukać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz