czwartek, 19 października 2017

Jesień Europy

Amazon sprofilował się pode mnie i proponuje mi książki o alternatywnych rzeczywistościach. Ku memu zaskoczeniu trafiłem w tę sposób na prawdziwą perełkę, której raczej nikt nie wyda po Polsku. Książkę, która choć zebrała garść nagród wyraźnie nie zdobyła wielkiej popularności, o czym świadczy jej relatywnie niska cena. A szkoda, bowiem to kawał porządnej literatury, w stylu najlepszych dokonań Johna Crowleya, napisana pięknym językiem, w swej treści nawiązująca nieco do powieści Le Carrego. Zapewne jednak problemem dla współczesnego czytelnika SF będzie fakt, iż w zasadzie niewiele się w niej dzieje, stąd też moje skojarzenie z serią Aegipt Crowleya, gdzie przez 400 stron akcja nie posuwała się praktycznie do przodu, jednak czytelnik wciągany był w świat powieści, odkrywając powoli kolejne warstwy, odsłaniające stopniowo tajemnice. Taka jest właśnie powieść Dave’a Hutchinsona, dziejąca się głównie w Europie Środkowej – Europe in Autumn.
Po rozpoczęciu lektury zacząłem szybko goglować kto zacz, bowiem znaczna część akcji dzieje się w Polsce, z którą o dziwo autor nie ma nic wspólnego. Risercz wykonał jednak pierwszorzędny, wtrącane polskie słownictwo, detale geograficzne wąskich uliczek Krakowa, a także ocena polskiej mentalności ukazują, iż Hutchinson wiedział o czym pisze. Zapewne także podobnie rzecz ma się w przypadku Estonii, Niemiec czy Słowacji, gdzie wędrujemy w trakcie powieści. Omyłkę zdawał się popełniać tylko jedną, pisząc o Puszczy Białowieskiej jako leżącej na styku Polski i Litwy, jednak gdy na końcu miejsce to okazało się istotne dla akcji, uznać musiałem, iż było to celowe. Bowiem nic nie jest pewne w podzielonej Europie, przeciętej dziesiątkami granic.
Jest połowa XXI wieku. Hutchinson pisał książkę w roku 2013, nie mógł znać jeszcze wyników referendum dotyczącego wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, ani problemu migrantów, lecz wiele rzeczy chyba przewidział. Unia w zasadzie się rozpadła, a także państwa, wskutek kryzysów i ataku chińskiej grypy, która wymusiła zamknięcie granic i kwarantannę. Istnieje wciąż jeszcze kadłubowo, bowiem państwa rozpadły się, a wiele narodów ogłosiło swą niezależność – w przypadku Polski oddzielił się od niej Śląsk, a oba kraiki toczą ze sobą zimną wojnę. W całej Europie powstały narody, anarchiści utworzyli własne zony, wszystko to odbyło się w zamęcie lecz w miarę naturalnie. Teraz kontynent składa się z dziesiątków niewielkich republik, nierzadko obejmujących dzielnice czy kilka miasta. Łączy je trudna do pojęcia sieć wzajemnych stosunków, od miłości do nienawiści, najczęściej sprowadzających się do utrudniania życia najbliższym sąsiadom, którzy niegdyś żyli w jednym kraju. Anglicy uniemożliwiają podróże do swego kraju Szkotom, Polacy Ślązakom i wicewersa, pogranicznicy strzegą granic, drony patrolują je, choć nastąpił niewielki regres technologiczny, bowiem niewielkich państewek nie stać na utrzymanie i budowę infrastruktur sieciowych. Ocalał jedynie ostatni wielki projekt UE, linia kolejowa biegnąca z Lizbony do Rosji, zwana po prostu Linią. Jednak podróż nie jest prosta, posiadanie wiz i paszportów umożliwiających wjechanie do pewnych krajów, dla większości obywateli państewek niemożliwe. Stąd niezwykle istotne staje się istnienie podziemnej organizacji, szpiegowską siecią obejmującą całą Europę. Jej członkami są kurierzy, osoby potrafiące przemieszczać listy, paczki i ludzi między granicami, odwołujący się do ducha Schengen, dawnej wspólnoty bez granic. W podzielonej Europie, pozbawionej wspólnych rządów, pełnej bułgarskich, węgierskich i polskich gangsterów, wywiadowczej i kontrwywiadowczej działalności szpiegów poszczególnych krajów, kurierzy jawią się jako sprawnie działająca agencja, nie mieszająca się do żadnej polityki, której neutralność daje gwarancję jakości.
Głównym bohaterem jest Rudi, Estończyk zafascynowany za młodu archiwalnymi programami Macieja Kuronia znalezionymi w internecie, który postanawia zostać kucharzem. Gdy trafia do Krakowa zostaje z czasem nieco wbrew sobie wciągnięty przez przedstawiciela lokalnej mafijnej organizacji zwącej się Wesołym Ptakiem w doręczanie przesyłek. Początkowo na Śląsk, z czasem i dalej. W trakcie realizacji kolejnych zadań i szkolenia zostaje wciągnięty w dziwaczne wydarzenia, których znaczenia początkowo sobie nie uświadamia, podobnie zresztą czytelnik. Gdy wraz z Rudim przemierzamy Europę, w której realizuje pozornie nonsensowne zadania kurierskie, powoli zaczynamy być wciągani w szpiegowski świat podziemnych organizacji, dla których kluczową rolę okazuje się mieć pozornie nic nie znacząca wtopa nieopodal stacji Linii w Poznaniu, skutkująca wiadomością w postaci uciętej głowy przekazanej w Poczdamie wiele lat później. W ten sposób trafiamy na trop tajemnicy, która odsłaniana jest stopniowo, a jak odpowie Rudiemu mieszkaniec Puszczy Białowieskiej, najwyraźniej ma on o wiele więcej wrogów niż przyjaciół, a liczby tych pierwszych sobie nawet nie uświadamia. Mimo odsłaniania kolejnych warstw tajemnicy nie poznamy do końca, jasnym stanie się jedynie, że kluczem do wszystkiego są tu rysowane w XIX wieku mapy, przedstawiające angielską prowincję. Jednak znajdują się na nich miejscowości nie istniejące w rzeczywistości, nie wytyczone drogi, wielki uniwersytet zajmujący powierzchnię miasta, wraz z upływem lat zmieniające się i rozwijające. Inna Europa i słowo Wspólnota. Miejsce, do którego niegdyś można było dojechać pociągiem z dworca Paddington, czasem dotrzeć można do niego z Pragi…
Czy to alternatywna rzeczywistość, czy raczej kolejne warstwy tej samej? W tym momencie odkrywamy, że znaleźliśmy się w świecie rodem z opowiadań China Mieville’a. Gdzie wśród zabudowań pojawiały się czasem via ferrata, dzikie drogi, nie istniejące na mapach, prowadzące do innych miejsc. Jak w „Mieście i Mieście”, gdzie tą samą przestrzeń okupowały dwa narody, jednak wskutek przyjętych konwencji, nie mogły się wzajemnie ujrzeć. Gdzieś blisko New Weird, a jednak tak daleko. Nic dziwnego, że w pewnym momencie akcja prowadzi nas do Pragi, wszystko jest w duchu kafkowskie, tak bardzo środkowo europejskie…
Książka urywa się jakby w połowie tajemnicy, między warstwami, pozostawiając uczucie niepokoju i niedosytu, gdy orientujemy się, iż wydarzyło się w niej tak wiele, a jednocześnie w zasadzie nic się nie wydarzyło. Przede mną jeszcze dwa tomy – Europe at Midnight oraz Europe in Winter. Nie mogę się doczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz