W poniedziałek byłem w Krakowie.
Szkło i stal futurystycznego budynku oraz problematyka spintronicznego przesyłu
danych, zderzyły się ze smokiem stojącym nieruchomo pod wawelskim wzgórzem. Od
razu przypomniał mi się skok na smoczą jamę opisany przez Pawła Majkę w „Pokoju
Światów”. Wydana w zeszłym roku książka nie zdobyła Zajdla, ustępując miejsca „Forcie”
Michała Cholewy, co dobrze pokazuje rozrywkowe gusta czytelników, odchodzących od nieco
trudniejszej literatury. Nie abym miał coś do zarzucenia książce Cholewy, to
militarna space opera na wysokim poziomie, acz moim osobistym zdaniem dużo
lepsza było jego poprzednia książka, „Punkt Cięcia”. Jako zagorzały miłośnik SF
dziejącej się w kosmosie, cieszę się, że Cholewa jest sprawcą renesansu tego
mało popularnego w Polsce gatunku. Jednak uważam, że „Pokój Światów” jest
książką nie tyle innego rodzaju, co po prostu wyższego sortu. Dobrze się stało,
że uhonorowano ją nagrodą Żuławskiego.
Teoretycznie to historia
alternatywna, choć rzecz jest dużo bliższa fantastyce, bowiem narzuca pewną
konwencję, z której wynika budowa świata. Otóż tytułowy „Pokój Światów” to
jakby duchowy następca „Wojny Światów” H. G. Wellsa. Obcy zwani są tu
Marsjanami, choć przybyli z odległej przestrzeni, jednak ludzie trzymają się
nazewnictwa rodem z tej klasycznej powieści. Od początku wojny minęło pół
wieku, są lata siedemdziesiąte XX stulecia, lecz historia uwięzła w swych
torach. Drugiej Wojny Światowej nie było, bowiem znane nam państwa dawno się
rozpadły, stąd społecznie ludzie utknęli w konwenansach dwudziestolecia
międzywojennego, co sprawia, że książkę po części czyta się jak jedną z dawnych
książek przygodowych. Marsjanie przybyli podczas I Wojny, szybko mocarstwa
stanęły naprzeciw nim, gdy pojawił się znany skąd inąd problem ziemskich
bakterii, obcy użyli swej najpotężniejszej broni – mit-bomb, które ożywiły
dawne wierzenia i legendy. Na każdej z planet to wystarczało, by stwory z
zapomnianych opowieści pokonywały armie wieku rozumu i nauki. Na Ziemi wyszło
aż za dobrze, wiedźmy, upiory, ale także Twardowski czy Kościej ożyli i
uderzyli na Marsjan. Teraz obcy i ludzie utknęli razem, żyjąc w świecie bogów,
gdzie istnieje jedna Republika Narodów, spółki handlowe jak Koleje czy Hanza i
na wpół świadome organizmy jak Matka-Tajga, Wiekuista Puszcza czy Wieczna
Rewolucja, zajmująca teren Rosji, gdzie mity opanowały ludzi.
W tej warstwie książka wydała mi
się niezmiernie podobna do „Innych Pieśni” Jacka Dukaja. Może to i skojarzenie
nieco na wyrost, lecz ponoć obaj autorzy piszą razem powieść, zatem w pełni
uzasadnione. Świat Dukaja jest alternatywny nie tylko pod względem wydarzeń,
lecz również fizyki, stąd też nie może być mowy o innym przebiegu historii,
lecz innej konstrukcji rzeczywistości. Wynika ona z budowy wszechświata w myśl
praw bliskich Arystotelesowi, gdzie byt składa się materii, tworzonej z
żywiołów, oraz formy definiującej byt. Ludzie zmieniają swój wygląd wpływając
na formę, a najsilniejsi jako kratistosi zyskują boskie moce, sprawiając, że w
ich aurze pozostali przejmują ich sposób myślenia i upodabniają się do nich
fizycznie. Sprawia to, że świat definiuje osoba o odpowiednio silnej woli, gdy
kratista Illea zostaje wygnana na księżyc, morfuje go zaludniając swymi dziećmi
o gorącej skórze, oddychającej płomieniami, mieszkańcy sfery Króla Burz unoszą
się w powietrzu i mają niezwykle lekką skórę. Kontynenty pozostały bez zmian, jest Thor w Skandynawii, Dziadek Mróz na Syberii, broni się Księstwo Wistuli Światowida, na które napiera Czarownik. W ten pozornie chaotyczny świat
przybywają obcy, przynosząc włąsną formę i całkowicie nieznaną wolę, morfując
Ziemię i przekształcając ją w coś niespotykanego. Wojna form ziemskich
kratistosów z obcą jaźnią, deformującą rzeczywistość, jest treścią książki.
Oczywiście obie powieści dzieli przepaść sposobu napisania, Majka napisał świetne czytadło przygodowe, będące kroniką zemsty, u Dukaja, nawet gdy pisze o wojnie strategosa Hieronima, wszystko pozostaje na dalszym planie głębi konstrukcji świata i rozważań filozoficznych. Obie przedstawiają na tyle zmienione reguły i zasady świata, że nie może być już mowy o jego podobieństwie w przebiegu historii. Opowieści to niezwykłe, z jednej strony o rzeczywistości alternatywnej, a z drugiej fantastyczne, wykraczająca poza to, co znamy.
Oczywiście obie powieści dzieli przepaść sposobu napisania, Majka napisał świetne czytadło przygodowe, będące kroniką zemsty, u Dukaja, nawet gdy pisze o wojnie strategosa Hieronima, wszystko pozostaje na dalszym planie głębi konstrukcji świata i rozważań filozoficznych. Obie przedstawiają na tyle zmienione reguły i zasady świata, że nie może być już mowy o jego podobieństwie w przebiegu historii. Opowieści to niezwykłe, z jednej strony o rzeczywistości alternatywnej, a z drugiej fantastyczne, wykraczająca poza to, co znamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz