poniedziałek, 5 października 2015

Gambit kwantowy

Jest początek XXII wieku. Komunistyczne Chiny nie ustają w swych atakach na przygraniczne placówki, niedawno zakończyła się wojna z Eurolandem, federacją narodów, gdzie wszyscy są równi, lecz w praktyce palmę pierwszeństwa dzierżą Niemcy, Anglicy i Francuzi pozostający w sojuszu z USA, mówiący swym obrzydliwym angielskim. Niedawno zakończyła się wojna i bitwa o Sewastopol, gdzie francuscy komandosi i Chińczycy pospołu dopuścili się okrucieństw na ludności cywilnej. Lecz Car, władca Cesarstwa WszechRosji i Królestwa Polskiego, stoi na straży porządku Imperium.
Witajcie w rzeczywistości powieści „Gambit Wielopolskiego” Adama Przechrzty. Uprzedzę, iż jestem wielkim fanem tej książki, mogę więc nie być obiektywny, wizję przedstawioną tam kupuję w całości, bo jest to jedyna znana mi książka, która z odwiecznego klinczu historii Polski z Niemcami i Rosją u bram wychodzi w inny sposób niż wojna. Polska i Rosja są częścią jednego państwa, a dla wszystkich jest to najkorzystniejsze rozwiązanie. Coż się wydarzyło? W roku 1863 nie wybuchło Powstanie Styczniowe, margrabia Wielopolski polecił wymordować w tajemnicy wszystkich domniemanych i potencjalnych przywódców, dzięki czemu ocalił Królestwo Polskie. Skoro nie było Powstania, nie było i represji, zatem Królestwo zachowało administrację, polski język urzędowy i częściową niezawisłość. Jednocześnie Polacy nie podcięli nóg liberalnym reformom cara Aleksandra II, z których w większości musiał się wycofać, po buncie Polaków. Wskutek czego do końca XIX wieku Cesarstwo stało się nowoczesnym Państwem, z uwłaszczonymi chłopami, przemysłem i armią. Bogata ludność nie wywołała komunistycznej rewolucji, Cesarstwo przetrwało I Wojnę, następnie Wojnę Ojczyźnianą. Polacy i Rosjanie wygrali swą historię idąc przez dzieje ramię w ramię. Obecnie ci pierwsi są elitą Imperium, zajmują większość stanowisk w administracji, z nich rekrutuje się korpus oficerski, najbardziej rozwiniętymi gospodarczo ziemiami są tereny Królestwa Polskiego. Dziwne to imperium i mocno archaiczne, jak gdyby, żywcem wyjęte z XIX powieści o carskiej Rosji. Wciąż obowiązuje tu kodeks honorowy, tytuły szlacheckie, dwór, działają wszelakie koterie. A jednocześnie kraj to na wskroś nowoczesny, z jedną z najlepszych armii świata, odważnie wykorzystującą pola siłowe, broń transformową,  stawiającą czoła terratankom chińskiego wojska, które atakują spod ziemi. Lecz w sercu Imperium dojrzewa spisek, mający nastawić przeciw sobie Rosjan i Polaków, jak się wkrótce okazuje istnieje spisek w spisku, a wszystko jest częścią szerszego planu.

Komputery cesarstwa zaczepiono są głęboko w multiwersum, analizują każdą z możliwych ścieżek postępowania i możliwości. Każda decyzja i jej konsekwencja jest badana, co pozwala wybrać dla Imperium najlepszą ze ścieżek rozwoju. Gdzieś w innej możliwości istnieje świat, w którym wybuchło Powstanie, a w pół wieku po osłabieniu Rosji, pchnęło ją to na drogę komunizmu. Rzeczywistość styczniowa zniszczyła szanse rozwoju Polaków i Rosjan wpychając ją na polityczne tory nienawiści. Nikt nie chce pozwolić aby sytuacja taka zaistniała w rzeczywistości, komputery wyszukują potencjalnych jokerów, którzy zmienić mogą przebieg historii. Opowieść rozpoczyna się gdy do garnizonu na granicy chińskiej przybywa sztabskapitan Czachowski, były rewolucjonista, który pragnął niepodległości Polski, jednak pojął, że walka o nią jest bez sensu, bowiem zniszczy jego kraj. Jego zadaniem jest przekonać lub zabić porucznika Rózyckiego, który założył organizację „Niepodległa”, by dla dobra Polaków zaniechał działań. Wkrótce garnizon zostaje odcięty gdy atakują Chińczycy.
To bardzo przewrotna opowieść, w której Polacy zwyciężają, nie istnieniem Polski, bowiem wraz z Rosjanami współtworzą większe państwo, jako jeden z dwóch głównych narodów Imperium. Zaznaczę, iż w swych zachwytach jestem odosobniony, większość recenzentów uznała książkę za nieprawdopodobną, a mariaż cyberpunku z XIX wiekiem za nieprawdopodobny. Stylistyka to nieco rodem z japońskiej mangi, z jednej strony roboty bojowe i zaawansowane superkomputery, z drugiej paradne szable i broń skałkowa, obok karabinów morfujących się do faz bojowych. Jednak wszystko trafia na miejsce, wraz z przesłaniem, iż w zasadzie szansę swoją Polska i Rosja zmarnowała. Nie jest tajemnicą, że niepodległości mało kto chciał, prócz kilku wariatów napadających na pociągi jak Józef Piłsudski, gdy pod koniec XIX wieku przez trzydzieści lat w konspiracji zbierano pieniądze na skarb narodowy, zebrano jedynie 200 000 rubli, jednego dnia gdy do Warszawy przyjechał car, w darze złożono mu ich 1 000 000, od wiernego społeczeństwa. A w roku 1914 szczerze dziękowano za ocalenie od Niemców, a rosyjscy generałowie zdumieni byli patriotyczną postawą Polaków. Warszawa była trzecim co do wielkości miastem Imperium, a serce gospodarcze biło w Królestwie. Te realia Przechrzta przeniósł w XXII wiek, przewrotnie pokazując jak obie nacje mogły wygrać.
Książka to przegadana, widać że pisał ją historyk, lecz nawet odarta z licznych odwołań do Powstania, dalej pozostaje doskonałą opowieścią fabularną, która przenosi nas znad chińskiej granicy, poprzez więzienie do walk w Moskwie, a wraz z głównym bohaterem nie wypuszczamy broni z rąk, przytakujemy jego zasadom traktowania kobiet, wierności i uczciwości, w przeciwieństwie do zgniłego Eurolandu i wrogich ideowo Chin. Polska wygrała, razem z Rosją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz