czwartek, 29 października 2015

Najgorętsza wojna

Pojutrze Halloween. Rok temu pisałem o Cthulhu, w tym roku planowałem dać wam opowieść o wampirach w rzeczywistości alternatywnej, naszkicowałem już prawie połowę wpisu, lecz Największy z Przedwiecznych postanowił przypomnieć o sobie. Najpierw w postaci informacji o grze planszowej osadzonej w realiach opisywanego rok temu „Studium w Szmaragdzie”. Wreszcie bezpośrednio, opowieścią o bardzo zimnej wojnie. Ostatnio pisząc o sferze Dysona (nota bene większość teleskopów skierowano w stronę gwiazdy KIC, usiłując ustalić co właściwie tam widać) wspomniałem o dysku Aldersona i osadzonej na jego powierzchni akcji opowiadania „Nierównowaga sił” Charlesa Strossa. Sprawiło to, że postanowiłem sobie przypomnieć tą świetną nowelkę i w ten sposób na mój kindle zawitał zbiór opowiadań „Wireless”. „Nierównowaga sił” okazała się nadal bardzo dobra, a w książce natrafiłem na inny bardzo dobry utwór - „Colder War”. Pisząc tę blognotkę dogrzebałem się w sieci do jego polskiego tłumaczenia, jeśli ktoś chce je poznać może kliknąć na linka zamieszczonego na końcu wpisu i ominąć znajdujące się w jego dalszej części spoilery. „Zimniejsza wojna” to utrzymana w poważnym klimacie opowieść o konflikcie pomiędzy USA-ZSRR, które w alternatywnej rzeczywistości zaczynają sięgać po niekonwencjonalną broń w postaci Wielkich Przedwiecznych.

Wytrawny cthultysta rozpozna tu z łatwością odwołania do wielu utworów Howarda Phillipsa Lovecrafta, lecz ich znajomość nie jest konieczna. Pomysł wykorzystany w opowiadaniu Stross powielił później w serii o Archiwum Okropieństw, choć w humorystycznym tonie. Seria ta zderzała biurokrację tajnej służby z walką z mocami nadprzyrodzonymi nasyłanymi przez obce państwa i inne wymiary. Instytucja strzegąca nas przed złowrogimi mocami okazywała się równie nieudolna jak ta ukazana w kultowym filmie Jossa Whedona „Domek w Lesie”.
Jednak „Zimniejsza Wojna” jest na serio. W latach trzydziestych po odkryciach dokonanych przez ekspedycję naukową, która na Antarktydzie badała płaskowyż nie istniejący na żadnych mapach, podpisano Ugodę Drezdeńską, układ przestrzegany nawet przez Hitlera. Jednak w latach osiemdziesiątych kolejne państwa zaczynają go łamać, próbując otwierać bramy prowadzące w zimny i niegościnny kosmos, by przywoływać istoty mające kilkaset milionów lat o niepojętej mocy. Związek Radziecki w tajemnicy pracuje nad Projektem Kościej, rozwijając tam broń, którą przewieziono z podwodnego miasta odkrytego na  dnie Bałtyku. USA wycelowały w to miejsce, zwane Czarnobylem, setki rakiet atomowych (znanego skąd inąd projektu PLUTO, który nie został w tej rzeczywistości zarzucony), zamierzając anihilować tę część Europy, gdyby coś opuściło podziemny bunkier. Jednocześnie tworzą bazę w odległym świecie, pośród ruin wymarłej cywilizacji. Zdają sobie sprawę, że są w trudnej sytuacji. ZSRR wprowadza do walki stwory zwane serwitorami, mogące zmieniać swą strukturę molekularną, nazywane również shogothami. Znaleziono je w zaginionym mieście w Afganistanie. Gorzej zapowiada się sytuacja w Iraku, gdzie Saddam składa krwawe ofiary z ludzi, chcąc otworzyć bramę do Yog-Sothoth i w ten sposób rozwiązać problem wojny z Iranem. Amerykanie podchodzą do sprawy w sposób naukowy, nie wiedzą czym są tajemnicze, liczące miliony lat istoty, które powinny być martwe, lecz wymykają się znanej taksonomii. Ale dla niektórych stanowią rozwiązane paradoksu Fermiego. Dlaczego wciąż nie spotkaliśmy innej zaawansowanej technologicznie cywilizacji? Bowiem coś niszczy każdą cywilizację, nim ta osiągnie zbyt duży poziom zaawansowania, a tajemniczy K-tulu, czyli projekt Kościej, zdaje się być tu odpowiedzią.
Jak to zwykle bywa wszystko w spirali wyścigu zbrojeń zmienia się w wielki fuckup. Jeśli ktoś chciałby przeczytać to opowiadanie, znajdzie je na polterze. Warto to zrobić, bo to próba przeniesienia mitologii Cthulhu w czasy zimnej wojny, dużo bardziej udana niż Delta Green, będąca w końcu tylko systemem RPG o agentach tajnej wojny. Stross puszcza też oko przemycając parę wskazówek dla miłośników historii alternatywnej, jak czołgi T-56 czy nie istniejące bombowce.
Poniżej obiecany link, a o wampirach i tak kiedyś napiszę.

Zimniejsza Wojna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz