sobota, 5 maja 2018

Niech żyje Hurra

Trzeci maja za nami, Polska wysoko wciągnęła swe flagi, z tej okazji spóźniony wpis o jej historii alternatywnej. Od początku istnienia bloga krążę wokół utworów traktujących o jej zwycięstwie w II Wojnie Światowej, niechętnie starając się ich unikać, wiedząc iż to niemożliwe. Jak już kiedyś pisałem to główny temat dla polskich miłośników „What if”, traktowany jako główny scenariusz alternatywności, rozważany zupełnie na poważnie przez akademików, równie ważny, jeśli nawet nie ważniejszy jak światowe ogrywanie tematu zwycięstwa Hitlera i amerykańskie scenariusze innego przebiegu wojny secesyjnej. Problem w tym, że nie ma dobrego wyjścia z sytuacji gdy kraj znajdował się między dwoma wrogimi mocarstwami i można było jedynie wybrać z kim można walczyć. Różni autorzy próbują, lecz z rozmaitym skutkiem.
Jedną z takich książek jest „Wallenrod” Marcina Wolskiego. Nie mam o tej książce dobrego zdania, mimo iż można ją śmiało polecić jako lekturę. Napisana jest dobrym językiem, pięknie wydana w nieistniejącej już serii „Zwrotnice Czasu”, z szatą graficzną wprowadzającą w klimat i epokę powieści. Wolski włożył w tę książkę wiele wysiłku, usiłując uprawdopodobnić swój scenariusz rozwoju sytuacji i przebiegu II Wojny Światowej, z której Polska wychodzi zwycięsko. Widać tu duży wpływ nieżyjącego już profesora Pawła Wieczorkiewicza, jego przyjaciela ze studiów, który lubował się w rozważaniu możliwych skutków innego przebiegu historii. Mogę zaświadczyć, iż profesor był nietuzinkową postacią, gdyż miałem okazję uczęszczać na prowadzone przez niego zajęcia. Wpadał na nie spóźniony, często o godzinę, czasem nie przychodził w ogóle. Potrafił skończyć po piętnastu minutach, bądź przedłużyć je powyżej akademickiej przerwy. Odpalał papierosa od papierosa i palił ze studentami w niewielkiej salce, bowiem w tamtych czasach nikt nie słyszał o zakazie palenia. Mniej więcej raz w miesiącu to palenie rzucał, nie wiedział wtedy co zrobić z rękami, łapał za kredę i krążąc wokół tablicy rysował przez całe ćwiczenia rozpadające się chałupy. Prowadził dyskurs o wszystkim, tylko nie o temacie zajęć, zmuszając nas do myślenia i podrzucając ciekawostki historyczne. Często rozmawialiśmy o filmach wojennych zwłaszcza dotyczących II Wojny. Bo wiedzę profesor miał wybitną. Z takich samych rozmów powstał zapewne Wallendrod, problem jednak w tym, że jest zbyt mocno komiksowy i zupełnie nie potrafi się skleić.
Literacko to sprawnie napisana książka sensacyjna, prawie całkowicie pozbawiona elementów fantastyki, zawierająca jedynie krótkie wstawki z naszego świata. Zaczyna się od bombardowania przez Polaków Londynu, sprzymierzona z hitlerowskimi Niemcami II Rzeczpospolita podbija Europę. Co się stało? Wolski wziął na warsztat najczęściej powtarzaną tezę, że gdyby marszałek Piłsudski żył nieco dłużej, zawarłby zapewne sojusz z Hitlerem. Robi to z niepotrzebnym patosem, pisząc wprost, iż „zwrotnica historii została przestawiona”. Dalej nie jest lepiej, brnie w eggzaltację i bohaterstwo, a bohaterowie są posągowi i heroiczni, nie są ludźmi a pomnikami mającymi świadomość wagi swych czynów. Dodajmy, iż w większości są to postacie historyczne. Nie ma tu miejsca na kurestwo codzienności, szarość oraz miałkość. Zapewne wiele wynika z konwencji, którą jest jak łatwo się domyślić rozgrywanie historii Konrada Wallenroda, choć nie do końca. Taki bowiem pseudonim ma bowiem wybitna polska agentka, ulokowana w otoczeniu Hitlera, która gdy sojusz zaczyna się sypać na bagnach rosyjskiej wojny będzie w stanie uratować sytuację. Gra wywiadów, działania wojenne, poczucie nieuchronności pewnych wydarzeń zostają opisane w sposób doskonały i gdybyśmy rozpatrywali tę książkę tylko od tej strony, uznać należałoby ją za bardzo dobry kawałek tego rodzaju literatury.
Co więc w moim odczuciu nie zagrało? Być może nie podoba mi się scenariusz, który sprawia, że będąca sojusznikiem Hitlera Polska, zbyt łatwo wymyka się z wiążących z tym faktem konsekwencji. Sprytną woltą wskutek działań Wallenroda ogrywa Niemcy zrywając sojusz w dogodnym momencie, nim odpalona zostanie bomba atomowa, która uczyni z niej wasala a nie sojusznika. Wszystko to prowadzi do tego, iż znajduje się w obozie zwycięzców, tworząc Unię Środkowoeuropejską będącą alternatywną UE. Piękny scenariusz, budujący i tak całkowicie nierealny, z uwagi na buzujące nacjonalizmy, które w tym scenariuszu napędzają wojnę, że mimo warsztatu i poziomu książki psują mi jej odbiór. Wolski nie liczy się także z zapleczem społecznym i skutkami zachodzących wydarzeń na tym poziomie, ale być może przyjęcie takich uproszczeń było jedynym sposobem, by napisać świetną książkę szpiegowsko-wojenno-sensacyjną. I tak uczynił. Jeśli ktoś szuka scenariusza pokazującego, że Polski po wygranej wojnie nie czekała świetlana przyszłość, odsyłam do opisywanej tu jakiś czas temu powieści Ziemowita Szczerka. Tamten z kolei pominął realność działań wojennych, bowiem bardziej interesowały go socjologiczne skutki przetrwania II RP. Z książki tej wychodzi się z przeświadczeniem, że żyjemy w najlepszym z możliwych scenariuszy.
Pamiętam jak „Wallenrod” powstał, drukowany we fragmentach w „Czasie Fantastyki” Parowskiego, który wtedy z Krzysztofem Dudkiem z NCK dał impuls do powstania „Zwrotnic Czasu” i rozważań o alternatywnych dziejach Polski. Wolski puszczał fragmenty powieści, odbierane bardzo pozytywnie, a scenariusz w którym Polska wygrywa II Wojnę krzepił bardziej niźli przedwojenny cukier. Dopóki szkicu swego nie opublikował Tadeusz A. Olszański, opisując alternatywną rzeczywistość, w której w 1992 mieszkańcy dawnej Polskiej SSR czytają książkę, o tym co byłoby, gdyby nie przyjęto żądań Hitlera. Nie będę opisywał tu całego scenariusza, warto sięgnąć po numer „CzF” 1/2010. Rzecz w tym, że realność przemyśleń Olszańskiego bije na głowę zwroty akcji i działania jednostek Wolskiego, które są tak bardzo komiksowo-sensacyjne, że aż nierealne. Polska przegrywa wojnę, a jako sojusznik Hitlera okrojona zostaje do pozbawionej Śląska, Pomorza i ziem wschodnich niewielkiej republiki radzieckiej. Gdy upada ZSRR staje się małym graczem, z mieszkańcami zruszczonymi i w pełni radzieckimi, pozbawionymi woli i obciążonymi byciem sojusznikiem Hitlera, a prym wiedzie wprowadzająca zmiany Ukraina, niegdyś podbita przez polsko-niemieckich żołnierzy, którzy urządzali tam pogromy i prześladowania. Scenariusz to dający do myślenia, pozwalający cieszyć się jakiego uniknęliśmy losu.
Zatem do lektury Wolskiego, ku pokrzepieniu serc, bowiem w duchu ma coś Sienkiewiczowskiego. I polskiego, ignorowanie konsekwencji mamy bowiem we krwi, podobnie przyczyn i okoliczności. Bo gdybym czytał tę książkę jako nastolatek, gdy zgrzytając zębami żałowałem, że nie dokopaliśmy naszym wrogom na różnym etapie historii i powinniśmy wygrać, książka by mi się niesamowicie spodobała. Doczekała się zresztą nowego wydania i kontynuacji, zatytułowanej "Mocarstwo". Niech żyje hurra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz