sobota, 26 marca 2016

Krew Wielkiej Nocy

Prawie 2000 lat temu uczniowie przyszli do grobu, by odkryć, że jest on pusty. Ciało, które zdjęto z krzyża zniknęło, a Jezus powstał z martwych. 300 kolejnych lat religia niewielkiej sekty wzbudzającej niepokój w Palestynie potrzebowała by stać się państwowym wyznaniem upadającego powoli Imperium, choć za czasów Konstantyna trzymało się ono jeszcze w miarę mocno, mimo naporu barbarzyńców. Jest jednak świat, gdzie choć historia przebiegła podobnie, pośród ciągłych walk i przelewu krwi, Rzym upadł, aEuropa zapłonęła gdy zaniesiono jej ogniem i mieczem wiarę, nie przynoszono pokoju i miłości. Wielka Noc to dzień, w którym Jezus otworzył oczy i zszedł z krzyża przynosząc zagładę swym prześladowcom.
Zapewne sporo osób zna cykl powieści Jacka Piekary o inkwizytorze Mordimerze. To dark fantasy, która doczekała się nawet analizy naukowej, w zakresie konstrukcji literackiej. My jednak pozostańmy przy historii alternatywnej, która początkowo jawić się może jako obrazoburcza. Wielkanoc to dobry moment by napisać o tych powieściach, bo każdy odpowiednio socjopatyczny umysł w zalewie kurczaczków i pisanek oraz pieczenia mazurków tęsknie wygląda chwili oddechu, w której będzie mieć już przygotowania za sobą. Piekara proponuje świat, w którym Chrystus zostaje ukrzyżowany, a następnie umiera na krzyżu, wówczas jednak kończy się historia jaką znamy. Jezus zstępuje z krzyża, następnie sprowadza na Jerozolimę zagładę ognia. Potem rusza na Rzym, a jego legiony nawracają wszystkich, topiąc Imperium we krwi. Chrześcijaństwo nie jest religią miłości i pokoju lecz krwawej zemsty, iddźcie i nawracajcie w imię moje, niosąc śmierć, głoszą kanony wiary. Tak właśnie to, co się wydarzyło w Wielki Piątek, przekazuje biblia.
Akcja serii o inkwizytorze przenosi nas jednak 1500 lat później. Co tak naprawdę miało miejsce w Jerozolimie skrywa zasłona tajemnicy, umiejętnie skrywanej przez autora. Z przebłysków dowiedzieć się możemy, iż z krzyża nie zszedł Chrystus, lecz „ten drugi”, a władzę nad światem przejęła Bestia, lecz nie jest to w żaden sposób pewne i może być li tylko rojeniem heretyków. Po świecie błąkają się wciąż ci, którzy byli obecni przy tym wydarzeniu, lecz nie potrafią oni powiedzieć wiele, błysk krwawego światła zmienił ich w wampiry. Nie tylko one krążą po Europie, wszechobecne są tu także demony i anioły. Świat nadprzyrodzony nie jest bowiem duchowy, lecz jak najbardziej materialny. Głównym bohaterem jest Mordimer Madderdin, inkwizytor biskupa jednego z miast na terenie Palatynatu. Niezbyt to przyjemna postać, choć wszystko co czyni płynie z głębokiej wiary, lecz także wyrachowania. Dobro w tym świecie płynie z nakazów biblii, co oznacza iż dla inkwizytora jest oczywiste, że szlachetnym czynem jest przywiedzenie kogoś na śmierć, by ocalić jego duszę. W ten sposób pozostaje zgodny ze swym kodeksem moralnym, a my z odrazą połączoną z fascynacją obserwujemy, jak niszczy kolejne życia i miejsca. Jednocześnie nie waha się przyjmować łapówek, prowadzać z dziewkami lekkich obyczajów, lecz wszystko w imię Pana.
Piekara stworzył fascynujący świat Europy na styku średniowiecza i renesansu, w której szerzy się herezja, lecz działa także jak najbardziej materialny szatan. Inkwizytor posługuje się magią, ma swojego jak najbardziej rzeczywistego Anioła Stróża, który wspiera go w walce, choć przypomina raczej krwawego demona zemsty. Z czasem w opowiadaniach pojawia się motyw przewodni sekretu skrywanego w klasztorze inkwizycji, który zatrząść może całym chrześcijaństwem. Dekadę temu Piekara dociągnął powieści do punktu, w którym została ona objawiona, odkrywając przed nami upadłe anioły i coś więcej, po czym pozostawił Mordimmera gdy wyruszał on w straczeńczą misję, następnie zajął się eksploracją jego młodości. Prędzej czy później podejmie jednak jego dalsze losy, podobnie jak odkryje przed nami co stało się właściwie w dniu Zmartwychstania w zapowiadanej od dawna książce „Rzeźnik z Nazaretu”.
To, co wydaje mi się jednak najbardziej fascynujące, to fakt, iż świat Mordimmera w warstwie historycznej niewiele różni się od rzeczywistego. Historia potoczyła się podobnym torem, choć Europa zdaje się nadal tkwić w mentalnych okowach średniowiecza. Jednak niezależnie od religii książęta i królowie wciąż knują, Papiestwo bawi się w politykę, a wojny toczą się niezależnie od religii, która stanowi dla nich wyłącznie pretekst. Bunty chłopskie toczą Palatynat, różnice są głównie geograficzne, bowiem bezmiar ludzkiej głupoty i skurwysyństwa jest podobny. Okres historyczny wybrany został nieprzypadkowo, bowiem przełom XV i XVI wieku to w naszej rzeczywistości czasy narodzin reformacji, rebelii i oczywiście „Młota na Czarownice”, które w tym świecie mają jak najbardziej realne kontakty z szatanem.
Nie polecam jedynie czytania wszystkich książek z serii za jednym posiedzeniem, bowiem początkowe uczucie świeżości, zastąpi szybko przytłoczenie ciężkim klimatem, a następnie zmęczeniem, połączonym z faktem rozczarowania, iż choć w końcu czytelnik odkrywa sekret klasztoru w Amszillas, wciąż nie dowiedział się wiele więcej niż na początku. Wróćmy więc na razie do naszych kurczaczków w koszyczkach i pocieszmy się, że chyba jednak lepiej żyć w naszym świecie, niż w Europie rzeźnika z Nazaretu. Wielkanoc będąca wspomnieniem dnia zejścia z krzyża, nie byłaby ciekawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz