Mija
właśnie 17 lat od kiedy Ron Pearlman po raz pierwszy wypowiedział
te słowa w pierwszej części gdy komputerowej „Fallout”,
wówczas noszącej dopisek „Post-nuclear Roleplaying Game”. Dziś
o północy debiutuje część czwarta, a tysiące ludzi powrócą
znowu na pustkowia, niektórzy trafią tam po raz pierwszy. Żadna inna gra nie
oddaje tak bardzo klimatu postapo, gdzie pośród zniszczonych ruin
w dwa stulecia po wojnie cywilizacja nie jest się w stanie odrodzić,
gdzie niegdzie degenerując się do wspólnot plemiennych, łowców
niewolników, walczących ze zmutowanymi stworzeniami. A jednocześnie
pustkowia przemierzają gangi rodem z „Mad Maxa”, niektórzy zaś
walczą o odrodzenie państwowości, inni o prawo i porządek, choć
organizacja początkowo wydająca się obrońcami ludzkości, jest
lokalną odmianą faszyzmu. Wokół zaś jest pustka i szczątki
upadłej dawno cywilizacji… w żadnym innym utworze, czy to filmie,
książce, czy grze nie odczułem takiej immersji, świat postapo
stał się tak bardzo rzeczywisty, pustka i pozostałości tego co
dawno przeminęło wszechobecne. Gdy trafiłem pewnego razu na zrujnowane działkowisko, pełne opuszczonych domków i altanek, gdzie szczekały zdziczałe psy, w uszach stanął mi motwy muzyczny towarzyszący wędrówkom protagonistów serii. Bez obaw, nie będę pisał o samej grze i jej
kolejnych częściach, nie zawsze udanych, skupimy się na tym, o
czym zapomina większość osób grających w „Fallouta”. Prócz
faktu, iż przedstawia on świat po apokalipsie, jest także historią
alternatywną.
Skupmy
się właśnie na tym, bo „Fallout” odwołuje się do złotego
wieku Ameryki, jeszcze przed rewolucją hippisowską i kryzysem
paliwowym roku 1973. Niektórzy zaliczają go wskutek tego do odmiany
dieselpunku, bowiem technologia XXI wieku ocalała z zagłady odbiega
znacząco od tej, jaką poznaliśmy. Świat to bez internetu,
nanomaszyn, mikroprocesorów, jakby żywcem wyjęty z pierwszej
części „Powrotu do Przeszłości”. W latach pięćdziesiątych
historia z jakiegoś powodu przestała biec do przodu, nie doszło
nie tylko do rewolucji technologicznej lecz także obyczajowej. Przez
kolejne stulecie drogami poruszały się potężne krążowniki szos,
w których radiostacjach wciąż słuchano rock and rolla, nie
pojawiły się układy scalone, a technika wciąż opierała się na
układach lampowych. Aż doszło do wyczerpania zasobów i wojny o
paliwo pomiędzy USA, ZSRR, które wciąż istniało oraz
komunistycznymi Chinami, która przemieniła Ziemię w nuklearne
zgliszcza. Złoty wiek Ameryki dobiegł końca, lecz pozostawił po
sobie komputery, wielkości klasycznego mainfame z połowy XX wieku,
które były niezmiernie rzadkie. Zamiast telefonów komórkowych
ludzie używali przenośnych asystentów, Pip Boyów, żołnierze
nosili zbroje bojowe, używali karabinów laserowych, a do walki
stanęły roboty, swym wyglądem przypominające blaszaki
skonstruowane na potrzeby najtańszych filmów SF z lat
pięćdziesiątych. Niektóre z nich przetrwały zagładę. I jeśli spojrzymy na to w ten sposób, zrozumiemy, że rzeczywistość ta nie miała prawa zaistnieć.
Świat
Fallouta bowiem stanowi mieszankę popkulturowę, w warstwie designu
odwołującą się do czasów jakie nastały po wojnie
koreańskiej. Przez sto lat istniał świat amerykańskich przemieść, gdy panie domu czekały
na powrót swych mężów z pracy, mając za pomocników roboty.
Wizja przyszłości z tego okresu urzeczywistniła się, choć w
Polsce nie do końca jest zrozumiała. Rzeczywistość serialu „I
love Lucy” wzbogaconej z gadżetami jakie wymyślali pisarze SF, nie
ma wiele wspólnego z tym co znamy z naszej historii. Złote lata
pięćdziesiąte to w Polsce lata stalinizmu, kontekst alternatywnej
rzeczywistości całkowicie więc nam umyka. Oczywiście, skoro USA w
niezmienionej postaci przetrwały przez 100 lat, zapewne podobnie
stało się z państwami satelickimi ZSRR, zatem strach pomyśleć,
jak w rzeczywistości „Fallouta” przed nadejściem wojny
nuklearnej wyglądała Polska. Jak wygląda po wojnie jest już
prostsze do wizualizacji, w krainie postapo, pełnej zniszczonych i
napromieniowanych miast.
Dlatego
powracając do „Fallouta” nie pamiętamy, że historia jaka
doprowadziła do III Wojny Światowej w tej grze, bierze swe początki
już w roku 1945, kiedy to zaczęła biec inaczej. Wracamy na
pustkowia postnuklearnej rzeczywistości zapominając, iż jest to
postapo dziejące się świecie alternatywnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz