poniedziałek, 9 listopada 2015

Wojna nigdy się nie zmienia

Mija właśnie 17 lat od kiedy Ron Pearlman po raz pierwszy wypowiedział te słowa w pierwszej części gdy komputerowej „Fallout”, wówczas noszącej dopisek „Post-nuclear Roleplaying Game”. Dziś o północy debiutuje część czwarta, a tysiące ludzi powrócą znowu na pustkowia, niektórzy trafią tam po raz pierwszy. Żadna inna gra nie oddaje tak bardzo klimatu postapo, gdzie pośród zniszczonych ruin w dwa stulecia po wojnie cywilizacja nie jest się w stanie odrodzić, gdzie niegdzie degenerując się do wspólnot plemiennych, łowców niewolników, walczących ze zmutowanymi stworzeniami. A jednocześnie pustkowia przemierzają gangi rodem z „Mad Maxa”, niektórzy zaś walczą o odrodzenie państwowości, inni o prawo i porządek, choć organizacja początkowo wydająca się obrońcami ludzkości, jest lokalną odmianą faszyzmu. Wokół zaś jest pustka i szczątki upadłej dawno cywilizacji… w żadnym innym utworze, czy to filmie, książce, czy grze nie odczułem takiej immersji, świat postapo stał się tak bardzo rzeczywisty, pustka i pozostałości tego co dawno przeminęło wszechobecne. Gdy trafiłem pewnego razu na zrujnowane działkowisko, pełne opuszczonych domków i altanek, gdzie szczekały zdziczałe psy, w uszach stanął mi motwy muzyczny towarzyszący wędrówkom protagonistów serii. Bez obaw, nie będę pisał o samej grze i jej kolejnych częściach, nie zawsze udanych, skupimy się na tym, o czym zapomina większość osób grających w „Fallouta”. Prócz faktu, iż przedstawia on świat po apokalipsie, jest także historią alternatywną.

Skupmy się właśnie na tym, bo „Fallout” odwołuje się do złotego wieku Ameryki, jeszcze przed rewolucją hippisowską i kryzysem paliwowym roku 1973. Niektórzy zaliczają go wskutek tego do odmiany dieselpunku, bowiem technologia XXI wieku ocalała z zagłady odbiega znacząco od tej, jaką poznaliśmy. Świat to bez internetu, nanomaszyn, mikroprocesorów, jakby żywcem wyjęty z pierwszej części „Powrotu do Przeszłości”. W latach pięćdziesiątych historia z jakiegoś powodu przestała biec do przodu, nie doszło nie tylko do rewolucji technologicznej lecz także obyczajowej. Przez kolejne stulecie drogami poruszały się potężne krążowniki szos, w których radiostacjach wciąż słuchano rock and rolla, nie pojawiły się układy scalone, a technika wciąż opierała się na układach lampowych. Aż doszło do wyczerpania zasobów i wojny o paliwo pomiędzy USA, ZSRR, które wciąż istniało oraz komunistycznymi Chinami, która przemieniła Ziemię w nuklearne zgliszcza. Złoty wiek Ameryki dobiegł końca, lecz pozostawił po sobie komputery, wielkości klasycznego mainfame z połowy XX wieku, które były niezmiernie rzadkie. Zamiast telefonów komórkowych ludzie używali przenośnych asystentów, Pip Boyów, żołnierze nosili zbroje bojowe, używali karabinów laserowych, a do walki stanęły roboty, swym wyglądem przypominające blaszaki skonstruowane na potrzeby najtańszych filmów SF z lat pięćdziesiątych. Niektóre z nich przetrwały zagładę. I jeśli spojrzymy na to w ten sposób, zrozumiemy, że rzeczywistość ta nie miała prawa zaistnieć.
Świat Fallouta bowiem stanowi mieszankę popkulturowę, w warstwie designu odwołującą się do czasów jakie nastały po wojnie koreańskiej. Przez sto lat istniał świat amerykańskich przemieść, gdy panie domu czekały na powrót swych mężów z pracy, mając za pomocników roboty. Wizja przyszłości z tego okresu urzeczywistniła się, choć w Polsce nie do końca jest zrozumiała. Rzeczywistość serialu „I love Lucy” wzbogaconej z gadżetami jakie wymyślali pisarze SF, nie ma wiele wspólnego z tym co znamy z naszej historii. Złote lata pięćdziesiąte to w Polsce lata stalinizmu, kontekst alternatywnej rzeczywistości całkowicie więc nam umyka. Oczywiście, skoro USA w niezmienionej postaci przetrwały przez 100 lat, zapewne podobnie stało się z państwami satelickimi ZSRR, zatem strach pomyśleć, jak w rzeczywistości „Fallouta” przed nadejściem wojny nuklearnej wyglądała Polska. Jak wygląda po wojnie jest już prostsze do wizualizacji, w krainie postapo, pełnej zniszczonych i napromieniowanych miast.
Dlatego powracając do „Fallouta” nie pamiętamy, że historia jaka doprowadziła do III Wojny Światowej w tej grze, bierze swe początki już w roku 1945, kiedy to zaczęła biec inaczej. Wracamy na pustkowia postnuklearnej rzeczywistości zapominając, iż jest to postapo dziejące się świecie alternatywnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz