Znowu nie mam czasu na nic, bo życie wyprzedziło fantastykę. Więc wrzucę wpis przygotowany kilka miesięcy temu, którego nie zdecydowałem się do tej pory wykorzystać, ale pora zmierzyć się wreszcie z tym cholernym kotem. Zatem dziś nieco na temat koncepcji alternatywnych światów i ich typologii. W
rozważania naukowe wdawać się nie będziemy, na przykładzie świetnego nagrodzonego
Hugo i Nebulą opowiadania przyjrzymy się typologiom i fizyce opowieści dziejących
się w alternatywnych rzeczywistościach. Ze spokojem możemy podzielić je na trzy
rodzaje.
Pierwszy typ to historia dziejąca
się rzeczywistości całkowicie alternatywnej, bez odniesień do innego świata. Bohaterowie
nie mają świadomości, że gdzie jest inny lepszy świat (jak to mówił bohater
seksmisji), a autor konstruuje swą historię opisując rzeczywistość, w której w
pewnym momencie historii nastąpił punkt rozbieżności. Takich opowieści jest
najwięcej, choćby "Człowiek z Wysokiego Zamku" Dicka,
"Alteracja" Amisa czy "Lata ryżu i soli" Robinsona - a z
polskich książek cykl o I Wojnie Światowej Michała Gołkowskiego. Świat opisywany jest tu światem jedynym.
Znaczna część historii opowiada także o staraniach bohaterów, którzy odkrywają,
iż żyją w rzeczywistości, która została zmieniona, następnie usiłują przywrócić
historię na właściwe tory, wymazując alternatywną linię z historii. Niestety to
bardzo popularne rozwiązanie, a scenariuszowo najłatwiejsze, choć również mocno
rozczarowujące.
Drugi typ to światy równoległe.
Nasza rzeczywistość ma swój odpowiednik, z którym wchodzi w zwarcie, są dwa
światy, nasz i ten drugi, w którym historia potoczyła się inaczej. Obie
rzeczywistości świadome są swych odpowiedników, każdy z ich mieszkańców ma
swego bliźniaka, wszystko wpływa na siebie wzajemnie i wywiera na siebie wpływ.
To choćby lustrzany wszechświat ze Star Treka, gdzie Federacja jest Imperium
Zła, niesławna intryga z serialu Lost, czy wreszcie motyw przewodni serialu
Fringe, gdzie alternatywne rzeczywistości poszły ze sobą na między wymiarową
wojnę. Pomysł ten jak i naukowe umocowanie światów alternatywnych w
rzeczywistości zawdzięczami Erwinowi Schrodingerowi, który w roku 1935
zaproponował eksperyment polegający na teoretycznym zabiciu kota. Zamknięty w
pudełku i poddany zabójczemu promieniowaniu, na logikę natychmiast umiera,
jednak bez otwarcia pudełka nie stwierdzimy tego z całkowitą pewnością. Dopiero
obserwator dowie się tego gdy otworzy pudełko, do tego czasu kot jest żywy i
martwy jednocześnie, zatem istnieje w dwóch stanach, podobnie jak dwie
alternatywne rzeczywistości. Właśnie kot dał wszystkim twórcom światy równoległe,
jednak to Hugh Everett dał nam multiwersum.
To właśnie trzeci typ opowieści,
o nieskończonej liczbie światów, istniejących równolegle, w każdym z nich nie
tylko jakiś element historii przebiegł inaczej, w wielu zmieniła się ewolucja i
fizyka. To komiksy DC (sprzed 1986 roku) i Marvela (do 2015), książki Kinga o
Mrocznej Wieży i wiele innych. Rzeczywistości współistnieją równolegle, czasem jest
jedna, ale jej mieszkańcy analizują szereg kwantowych możliwości lub są
świadomi alternatywnych możliwości. Wszystko to świetnie wykorzystał George
Alec Effinger w swoim opowiadaniu "Kociątko Schroedingera". W
kolejnych akapitach bohaterka, którą jest muzułmanka Jehan doświadcza odmian
swojego losu. Zostaje napadnięta i zgwałcona, ukamieniowana, żyje ale jej
rodzina wyrzuca ją na ulicę, złapana za kradzież trafia na szafot i umiera,
ratuje ją z niego Europejczyk, w latach dwudziestych przybywa z nią do Niemiec,
zabijają ją naziści, spotyka Schroedingera i Heisenberga, w roku 1956 słuchając
chłodno przyjętej teorii Hugh Everetta pojmuje, że to co przeżywa jednocześnie,
nie jest wizjami zsyłanymi przez Allaha, lecz jednoczesnym doświadczaniem
światów równoległych, których jest nieskończona liczba.
Stąd jeśli jakikolwiek autor
zaczyna pisać o istniejących równolegle światach i zagładach multiwersum,
prędzej czy później trafia na kota Schoedingera i teorię wieloświatów Everetta.
Z fizyki przedostały się one z czasem do kultury masowej, choć nie był to
szybki proces. Ładnie to widać na przykładzie Star Treka, gdzie w pierwszych
odcinkach z lat sześćdziesiątych kilkukrotnie Enterprise napotyka planety
identyczne do Ziemi, na których historia potoczyła się w inny sposób, choćby z
istniejącym wciąż Imperium Rzymskim. Istnieją one w zwykłej rzeczywistości, w kosmosie Star Treka. W momencie pojawienia się lustrzanej
rzeczywistości, pomysł równoległych światów wypiera wszystko inne i przenosi go
do szerszej świadomości. Wkrótce pojawia się w komiksach DC i Marvela, a z
czasem rodzi się tam multiwersum nieskończonej liczby światów (z czasem
ograniczone do 52, lub do zera, ale to już inna historia). Czerpią z niego
także szerokimi garściami autorzy SF, nawet jeśli nie pada w ich działach
nazwisko Everetta lub Shroedingera. Nikt jednak nie zrobił tego w bardziej
elegancki sposób niż George Alec Effinger. Po polsku znajdziecie je w jednej z antologii "Don Wollheim poleca".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz