wtorek, 24 listopada 2015

Kociątko Schroedingera

Znowu nie mam czasu na nic, bo życie wyprzedziło fantastykę. Więc wrzucę wpis przygotowany kilka miesięcy temu, którego nie zdecydowałem się do tej pory wykorzystać, ale pora zmierzyć się wreszcie z tym cholernym kotem. Zatem dziś nieco na temat koncepcji alternatywnych światów i ich typologii. W rozważania naukowe wdawać się nie będziemy, na przykładzie świetnego nagrodzonego Hugo i Nebulą opowiadania przyjrzymy się typologiom i fizyce opowieści dziejących się w alternatywnych rzeczywistościach. Ze spokojem możemy podzielić je na trzy rodzaje.
Pierwszy typ to historia dziejąca się rzeczywistości całkowicie alternatywnej, bez odniesień do innego świata. Bohaterowie nie mają świadomości, że gdzie jest inny lepszy świat (jak to mówił bohater seksmisji), a autor konstruuje swą historię opisując rzeczywistość, w której w pewnym momencie historii nastąpił punkt rozbieżności. Takich opowieści jest najwięcej, choćby "Człowiek z Wysokiego Zamku" Dicka, "Alteracja" Amisa czy "Lata ryżu i soli" Robinsona - a z polskich książek cykl o I Wojnie Światowej Michała Gołkowskiego. Świat opisywany jest tu światem jedynym. Znaczna część historii opowiada także o staraniach bohaterów, którzy odkrywają, iż żyją w rzeczywistości, która została zmieniona, następnie usiłują przywrócić historię na właściwe tory, wymazując alternatywną linię z historii. Niestety to bardzo popularne rozwiązanie, a scenariuszowo najłatwiejsze, choć również mocno rozczarowujące.
Drugi typ to światy równoległe. Nasza rzeczywistość ma swój odpowiednik, z którym wchodzi w zwarcie, są dwa światy, nasz i ten drugi, w którym historia potoczyła się inaczej. Obie rzeczywistości świadome są swych odpowiedników, każdy z ich mieszkańców ma swego bliźniaka, wszystko wpływa na siebie wzajemnie i wywiera na siebie wpływ. To choćby lustrzany wszechświat ze Star Treka, gdzie Federacja jest Imperium Zła, niesławna intryga z serialu Lost, czy wreszcie motyw przewodni serialu Fringe, gdzie alternatywne rzeczywistości poszły ze sobą na między wymiarową wojnę. Pomysł ten jak i naukowe umocowanie światów alternatywnych w rzeczywistości zawdzięczami Erwinowi Schrodingerowi, który w roku 1935 zaproponował eksperyment polegający na teoretycznym zabiciu kota. Zamknięty w pudełku i poddany zabójczemu promieniowaniu, na logikę natychmiast umiera, jednak bez otwarcia pudełka nie stwierdzimy tego z całkowitą pewnością. Dopiero obserwator dowie się tego gdy otworzy pudełko, do tego czasu kot jest żywy i martwy jednocześnie, zatem istnieje w dwóch stanach, podobnie jak dwie alternatywne rzeczywistości. Właśnie kot dał wszystkim twórcom światy równoległe, jednak to Hugh Everett dał nam multiwersum.



To właśnie trzeci typ opowieści, o nieskończonej liczbie światów, istniejących równolegle, w każdym z nich nie tylko jakiś element historii przebiegł inaczej, w wielu zmieniła się ewolucja i fizyka. To komiksy DC (sprzed 1986 roku) i Marvela (do 2015), książki Kinga o Mrocznej Wieży i wiele innych. Rzeczywistości współistnieją równolegle, czasem jest jedna, ale jej mieszkańcy analizują szereg kwantowych możliwości lub są świadomi alternatywnych możliwości. Wszystko to świetnie wykorzystał George Alec Effinger w swoim opowiadaniu "Kociątko Schroedingera". W kolejnych akapitach bohaterka, którą jest muzułmanka Jehan doświadcza odmian swojego losu. Zostaje napadnięta i zgwałcona, ukamieniowana, żyje ale jej rodzina wyrzuca ją na ulicę, złapana za kradzież trafia na szafot i umiera, ratuje ją z niego Europejczyk, w latach dwudziestych przybywa z nią do Niemiec, zabijają ją naziści, spotyka Schroedingera i Heisenberga, w roku 1956 słuchając chłodno przyjętej teorii Hugh Everetta pojmuje, że to co przeżywa jednocześnie, nie jest wizjami zsyłanymi przez Allaha, lecz jednoczesnym doświadczaniem światów równoległych, których jest nieskończona liczba.
Stąd jeśli jakikolwiek autor zaczyna pisać o istniejących równolegle światach i zagładach multiwersum, prędzej czy później trafia na kota Schoedingera i teorię wieloświatów Everetta. Z fizyki przedostały się one z czasem do kultury masowej, choć nie był to szybki proces. Ładnie to widać na przykładzie Star Treka, gdzie w pierwszych odcinkach z lat sześćdziesiątych kilkukrotnie Enterprise napotyka planety identyczne do Ziemi, na których historia potoczyła się w inny sposób, choćby z istniejącym wciąż Imperium Rzymskim. Istnieją one w zwykłej rzeczywistości, w kosmosie Star Treka. W momencie pojawienia się lustrzanej rzeczywistości, pomysł równoległych światów wypiera wszystko inne i przenosi go do szerszej świadomości. Wkrótce pojawia się w komiksach DC i Marvela, a z czasem rodzi się tam multiwersum nieskończonej liczby światów (z czasem ograniczone do 52, lub do zera, ale to już inna historia). Czerpią z niego także szerokimi garściami autorzy SF, nawet jeśli nie pada w ich działach nazwisko Everetta lub Shroedingera. Nikt jednak nie zrobił tego w bardziej elegancki sposób niż George Alec Effinger. Po polsku znajdziecie je w jednej z antologii "Don Wollheim poleca".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz