piątek, 27 lutego 2015

The City on the Edge of Forever

Leonard Nimoy nie żyje. Dla osób niewtajemniczonych to Mister Spock, pół-człowiek pół-wolkanin ze Star Treka. Fenomen serialu złapałem tak dawno temu, że nie pamiętam, podczas pierwszej emisji w Polsce jakieś ćwierć wieku temu. Albo się kupuje konwencję tego serialu i dołącza do rzeszy ludzi, którzy ją kupili i poszli potem pracować do NASA, albo wybiera Gwiezdne Wojny. To duże uproszczenie, ale przegadana formuła serialu z jego osławionym techno-bubble nie każdemu odpowiada. Ale do fascynacji przyznaje się rzeczywiście wielu fizyków i pracowników NASA twierdząc, iż dzięki niemu design na ISS i promach oraz wiele urządzeń wygląda w sposób analogiczny do serialu. To zresztą fani sprawili, iż jeden z promów nazwano "Enterprise".
Star Trek to także pierwszy serial, który wprowadził do kultury masowej fizykę kwantową i światy alternatywne (w ramach ciekawostki dodam, że pierwszy raz terminu Czarna Dziura użyto także w tym serialu, a potem pożyczyli go fizycy). Stało się w to w odcinku "Mirror Mirror", gdzie Kirk zamienia się ze swym odpowiednikiem z alternatywnej rzeczywistości, gdzie ludzie stworzyli kosmiczne Imperium zła. Nawet dziś ogląda się te odcinki z lat sześćdziesiątych nadzwyczaj dobrze.
Jednak najlepszym odcinkiem w wieloletniej historii serialu pozostaje dla wielu (również dla mnie) "The City on the Edge of Forever". Scenariusz napisał Harlan Ellison, jeden z bardziej znanych pisarzy SF. W odcinku załoga ląduje w latach trzydziestych XX wieku, gdzie przypadkiem ratuje życie pewnej kobiecie, zmieniając w ten sposób historię. Kobieta jako przeciwniczka zbrojeń dzięki swej aktywności nie dopuszcza do dalszych zbrojeń, co sprawia, iż USA padają łatwym łupem nazistowskich Niemiec. Tak rodzi się alternatywna historia świata, a załoga Enterprise nim zostanie wymazana z istnienia, musi podjąć brzemienną w skutkach decyzję, dotyczącą losów kobiety, z którą zdążyli się już zaprzyjaźnić. Bo konkluzją odcinka jest prócz faktu, że nie możemy pozwolić sobie na pacyfizm, nawet w utopijnej Federacji, to że pacyfizm wymyślono za wcześnie. Ruch niezwykle popularne w czasach kręcenia tego odcinka (apogeum wojny w Wietnamie) dwie dekady wcześniej okazał się zagrożeniem. A jeśli dołożymy do tego kwestię rozważań etycznych dotyczących konieczności odebrania życia znajomemu, zyskujemy jeden z najlepszych odcinków serialu.
Większość załogi "Enterprise" odeszła, teraz dołączył do nich Spock. Ja loguję się do Star Trek Online i lecę tam gdzie w dniu dzisiejszym podążają wszyscy uczestnicy tej gry. Na Wolkana. A wy żyjcie długo i pomyślnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz