środa, 4 lutego 2015

Diaspora

Do sprzedaży trafiła właśnie "Diaspora" Grega Egana, a ja porzucę na chwilę oceany nieskończoności alternatywnych fantastyk, żeby napisać o tej niezwykłej książce. Czytałem ją na przełomie wieków i pamiętam jakie wrażenie wówczas na mnie uczyniła, do tego stopnia, iż późniejsza "Perfekcyjna niedoskonałość" Jacka Dukaja wydała mi się czymś mniej odkrywczym.
Zestawiam te książki nie przypadkiem, w obu pojawiają się postinformatyczne byty pozbawione płci, które w książce Dukaja opisano czasownikami "zrobiłu" "poszłu". Egan kilka lat wcześniej posłużył się angielskimi "vis" zamiast "his" czy analogicznie "ver" w miejsce "her". Jako, że główni bohaterowie nie posiadają rodzaju męskiego, żeńskiego ani nijakiego, jestem ciekaw jak brzmi to w polskim wydaniu, bo książka długo wydawała mi się nieprzetłumaczalna. Nim ją zakupię pozwolę sobie posługiwać się terminami z wydania oryginalnego.
A rzecz jest o postludziach i fizyce, odległej przyszłości w okolicach roku 3000. Ludzkość jaką znaliśmy dawno nie istnieje, osobliwość technologiczna wydarzyła się dawno temu. Transhumanizm sprawił, że w trójwymiarowym świecie współegzystują trzy plemiona: cieleśni (fleshers), wyewoluowani potomkowie homo-sapiens, korzystający z dobrodziejstw genetyki, zajmujący powierzchnię Ziemi. Podzielili się na wiele subkultur, wyeliminowawszy choroby, żyjąc nieskończenie długo rozwijają rozmaite aspekty swego DNA czyniąc globalną cywilizację niemożliwą.  Niektóre grupy korzystają z przyśpieszonych funkcji mózgowych, inne żyją na morzu, fundamentalne różnice sprawiają problem z wzajemnym porozumieniem. Kolejnym plemieniem są gleisnerowskie roboty (od korporacji Gleisnera), inteligencje przyobleczone w ciało z żywej lub metalowej tkanki. Jest to koncepcja bliska cyborgom, lecz ewoluowały one z maszyn i oprogramowania, łącząc swe części z biologicznymi, a nie odwrotnie. Badają przestrzeń kosmiczną, w szczególności najbliższe gwiazdy. I wreszcie plemię ostatnie, główni bohaterowie opowieści, obywatele, mieszkańcy polis symulowanej rzeczywistości, korzystający z sieci satelit, dronów, zamieszkujący oprogramowanie wirtualnej rzeczywistości, pozbawieni ciał i płci. Książka zaczyna się zresztą przysłowiową jazdą bez trzymanki, bowiem śledzimy narodziny jej bohatera, Yatimy, post-ludzkiego konstruktu polis, który poszukiwał będzie odpowiedzi na fundametalne pytania o naturze wszechświata. Każde plemię żyje w innym czasie, cieleśni w rzeczywistym, polis w przyśpieszonej symulacji.
Choć powyższe pomysły ukazują już nietuzinkową treść książki, jej akcja zawiązuje się wokół eksplozji gwiazdy Lacerta, wysyłającej swe śmiercionośne promieniowanie. Polis poślą w kosmos tysiące cyfrowych kopii by zbadać otaczającą ich przestrzeń, łamiąc naturę wszechświatów i ograniczenia sześciowymiarowej rzeczywistości (tak, sześciowymiarowej).
Dla miłośników hard S-F to zakup obowiązkowy, książka nie jest tak przesiąknięta filozofią jak utwory Jacka Dukaja, choć nie pozostawi was obojętnymi na pytania jaka jest natura ludzkości i co ją właściwie definiuje. A przede wszystkim na długie tygodnie przesunie wasze granice poznania, poza inne książki SF. Dla miłośników wizji odległej przyszłości i aspektu naukowego w fantastyce to pozycja obowiązkowa.
Pora na zakup, jestem ciekaw jak przetłumaczono "ve pressed verself"... Dodam wam jedynie, że książkę wydał Mag w mojej ulubionej serii "Uczta Wyobraźni". Posiadam wszystkie wydane tu tytuły i naprawdę warto je przeczytać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz