wtorek, 21 marca 2017

Związek Policjantów mówiących w Jidysz

Książka ta oczywiście po polsku ma nieco inny tytuł i przemknęła niezauważona. Bo nie jest to typowa fantastyka, a perełka literacka Michaela Chabona, czerpiąca głęboko z konwencji noir. Dotyka również drażliwego tematu holokaustu, opowiadając alternatywną historię przetrwania Narodu Wybranego, co sprawia iż staje się nieco hermetyczna. Sądzę, że podobny los może stać się udziałem powieści, do której prawa Anglicy nabyli 20 marca 2017 roku na targach w Londynie. „Lód” Dukaja jest książką wybitną, jednocześnie z powodu swej konwencji prawdopodobnie nieprzetłumaczalną, choć muszę przyznać, że w udany sposób próbują, zmieniając „ćmiatło” w „dark light”, a „lutych” we „frosten”. Sam Dukaj ostrożnie stwierdza, że tłumaczenie powieści bazującej na kulturowym i historycznym kontekście może okazać się wyzwaniem i jest ciekaw jaki rodzaj książki angielscy czytelnicy odkryją wskutek tej „transfiguracji” (zbyt to dobre słowo, by szukać jego synonimu). Wróćmy jednak do tytułowej książki, nie do końca w Polsce zrozumiałej, opowiadającej o Żydach na Alasce.
Czytać można ją na dwa sposoby, znający Chandlera poczują się jak w domu. Policjant-alkoholik, wyznający zasadę, że trzeba wiedzieć kogo można kopnąć w dupę, prowadzi śledztwo, które oczywiście okazuje się kryć więcej, niż wydawać się może na początku. Nie da się przed nim uciec na dno butelki, bo jak to zwykle bywa grupy interesów, mają z powodu trupa problemy i własne plany. Wkrótce okazuje się, że w grę wchodzi mesjańska konspiracja, a rozgrywka toczy się o  Jego nadejście. 
Pierwotne, bowiem przecież na żydowskiej Alasce nie ma chrześcijan, oczekujących na powtórne przyjście. Chabon potrafi ubrać powyższy nieco absurdalny pomysł w realną konwencję, jednocześnie mimo otoczki religijnej nie uciekając w tanie sztuczki. Konwencja powieści detektywistycznej sprawdza się tu świetnie, a w mesjanistycznym szaleństwie jest metoda. Zresztą czasem trudno traktować na poważnie wydarzenia z naszej rzeczywistości. Co jakiś czas rozmaite grupy podejmują próby odbudowy Świątyni w Jerozolimie wierząc, iż doprowadzi to zgodnie z przepowiednią do końca świata. W świętym mieście działa specjalna klinika dla Mesjaszy. Atmosfera grobu, religijna ekstaza prowadzą do opisanego przez naukę schorzenia, powodującego iż co jakiś czas pielgrzymi pędzą na pustynię, twierdząc iż są Zbawcą. Jak w wywiadach przyznaje dyrektor powyższej placówki, gdyby Chrystus powrócił w rzeczywistości, zostałby ubrany w kaftan i wyleczony.
Skupmy się więc na świecie alternatywnym, który narodził się z realizacji pomysłu, jaki w naszej rzeczywistości nie zdołał zostać poddany pod obrady w senacie USA podczas II Wojny Światowej. Odpowiedzią na pomysł osadzenia Żydów na Madagaskarze miało być oddanie im Alaski. Tutaj zamysł ten został zrealizowany, punkt rozbieżności powstał gdy senator, który zablokował głosowanie, zginął w wypadku samochodowym. Alaska stała się na 60 lat terytorium oddanym w zarząd Żydom. Akcja książki toczy się pod koniec tego okresu, nowy chrześcijański Prezydent USA ma zamiar zakończyć alaskańską autonomię. Historia potoczyła się nieco inaczej, choć z holokaustu udało się ocalić 4 miliony Żydów i osiedlić ich na północy amerykańskiego kontynentu, Niemcy poddały się dopiero w roku 1946 po zrzuceniu na Berlin bomby atomowej. W roku 1948 osadnictwo w Izraelu dobiegło końca, po tym jak Arabowie wygrali wojnę w Palestynie. Jerozolima jest niefajnym miejscem, pełnym rozlanej krwi i głów nabitych na pale. Nowy Prezydent uważa neosyjonizm za ruch zgoła terrorystyczny, więc Żydzi nie mogą nawet marzyć o powrocie do Ziemi Obiecanej. ZSRR nie przetrwało, Rosja jest republiką, za to Mandżuria posiada własny program kosmiczny. Po drodze przydarzyła się wojna kubańska, mniej więcej wtedy, gdy prezydent Kennedy poślubił Marylin Monroe.
Czyta się ten czarny kryminał bardzo dobrze, lecz jak wspomniałem rzecz to niezwykle hermetyczna, pełna smaczków, które mało kto zauważy. Inna, genialna książka Chabona, „The Amazing Adventures of Kavalier & Clay”, opowiadająca o złotej erze komiksu, parafrazująca losy Boba Kane’a, Stana Lee, Jacka Kirby, Jerry’ego Siegiela, Joe Shustera i wielu innych, nie miała szansy ukazać się po polsku. Książce o Alasce pomógł fakt, iż w roku 2007 zgarnęła Locusa, Hugo i Nebulę, choć i tak wydawca zapewne wtopił. Polski tytuł to “Związek Żydowskich Policjantów”. Z inną książką dziejącą się w alternatywnej rzeczywistości, w której Żydów wywieziono na Madagaskar, nikt już nie zaryzykował. Ale o tym kiedy indziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz