poniedziałek, 29 października 2018

Rewolucje

Na pierwszy ogień z nowej Uczty Wyobraźni poszła „Poklatkowa Rewolucja” Petera Wattsa. Autor znany jest w Polsce z felietonów w „Nowej Fantastyce”, lecz przede wszystkim z genialnego „Ślepowidzenia”, które wniosło hard SF na poziom odpowiedni dla tych nowych, dziwacznych czasów. W przeciwieństwie do humanisty Dukaja, Watts jest z wykształcenia biologiem, co sprawia, iż nawet gdy zaczyna operować nauką w SF na poziomie technobełkotu, doskonale wie o czym pisze. Wnosi także niezwykłą jakość do gatunku, zazwyczaj zdominowanego przez fizyków, bowiem głównie oni bawią się w SF, pisząc opowiadania z punktu widzenia biologa. Powyższe sprawia, że udowadnia jak bardzo obcy mogą być wobec siebie ludzie, nie bardziej niż obcy, a wzajemne zrozumienie na poziomie ewolucyjnym bywa niewykonalne.
„Poklatkowa rewolucja” przenosi nas na powrót do świata, w którym statek „Eriophora” przemierza galaktykę. I to chyba największy zarzut jaki można uczynić wobec tej powieści, czy też raczej noweli jak upiera się autor. Nie jest samoistna, stanowi część większego cyklu, a choć można czytać ją samodzielnie, finał dość jednoznacznie nawiązuje do wcześniejszych opowiadań. Niestety w wydaniu MAGA brak o tym słowa, aż prosi się o dopakowanie do książki i wydanie ich razem, choć na usprawiedliwienie można wskazać fakt, iż nie uczyniono tego nawet w oryginalnym wydaniu. W polskim nie wspomina się jednak o cyklu, a także o fakcie, iż główna bohaterka to protagonistka innych historii, do tego wydarzenia z „Poklatkowej Rewolucji” wspominane były już z nieco innej strony.
Pokrótce wyjaśnienie dla nieznających serii – w XXII wieku z Ziemi wystrzelono statek kosmiczny napędzany osobliwością, którego załogę stanowili zahibernowani ludzie. Celem statku jest lot wokół galaktyki i budowa bramek podprzestrzennych, steruje nim sztuczna inteligencja zwana Szympem, stanowi bowiem rodzaj inteligentnego sawanta, pozbawionego emocji, dlatego do kontroli potrzebuje ludzi budzonych co jakiś czas z uśpienia. Miliony lat później „Eriophora” wciąż kontynuuje swą misję, budując sieć połączeń, nie mając kontaktu z Ziemią, nie wiedząc czy ktoś korzysta z tworzonych połączeń. Załoga uważa się za jaskiniowców, reprezentantów gatunku ludzkiego sprzed milionów lat, choć na dobrą sprawę nie wiadomo czy jakakolwiek ludzkość przetrwała. Powoli dojrzewa w niej odruch buntu przeciw Szympowi, który realizuje cele misji, sterując lotem i hibernacją, kierując się nadrzędną logiką, lub być może zakodowanymi uprzednio poleceniami, o których nie ma pojęcia. Jak widać brzmi to intrygująco, a we wcześniejszych opowiadaniach Watts pokazał swój kunszt pisarza, korzystającego z wiedzy biologa. „Wyspa” opublikowana kilka lat temu w NF traktowała o spotkaniu „Eriophory” z obcą inteligencją, gdzie dużo bardziej obca okazała się próba kontaktu matki z synem wychowanym przez Szympa, pozbawionym ludzkich uczuć. Później przyszli „Giganci” oraz zdaje się niepublikowane w Polsce „Hotshot”, bezpośrednio powiązane z „Poklatkową rewolucją”, stanowiącą rozwinięcie opisywanych tam historii.
„Poklatkowa” to niezbyt dobre tłumaczenie zamysłu autora, lecz chyba najbliższe w języku polskim, jakim dysponował tłumacz. Bowiem treścią książki jest wspomniany bunt przeciw Szympowi, nie mający właściwie określonego celu, poza obaleniem wszechwładzy sztucznej inteligencji. Ludzie doskonale zdają sobie sprawę z bezcelowości, niemożliwości przerwania lotu, jednak szereg niepokojących wydarzeń i działania Szympa, prowadzą do poczucia, iż stali się niewolnikami. Jak jednak przeprowadzić rewolucję, jeśli członkowie załogi nie mają szansy się porozumieć, budzeni z hibernacji na kilka dni co kilka tysięcy lat w różnych składach osobowych, nie mając szansy się zetknąć ze sobą i nawiązać porozumienia? To właśnie Watts uczynił treścią powieści, obrazki czy też klatki z rewolty rozciągniętej na miliony lat, którą śledzimy na klatkach z taśmy filmowej, konspiracji podejmowanej co kilka tysięcy lat. A przy okazji stało się to dlań jak zwykle okazją do ukrycia w naukowym żargonie rozważań na temat istoty człowieczeństwa i definicji życia bazującego na inteligencji.
Nie są to oczywiście nowe rzeczy, lecz Watts podaje je w sposób całkowicie nowatorski, płynący z wiedzy naukowej. Sam pomysł pojedynku z ograniczoną acz wszechwładną sztuczną inteligencją rozciągnięty na lata jest jednak w jakimś stopniu nowatorski. Problemem może być jedynie fakt, iż jeśli ktoś pamięta treść „Gigantów” znał będzie wynik tego pojedynku, choć tamto opowiadania raczej dopełnia niniejszą nowelę, niż ją rozwija.
Pośród kodów i znaczeń, tajemnic ukrytych w logach misji, przekazywanych sobie informacji o buncie w sieci statku, tak by nie odkrył ich Szymp, autor zabawił się także z czytelnikami. Jeśli ktoś złoży w całość czerwone litery rozproszone po tekście, odczyta ukryte przesłanie przekazywane przez główną bohaterkę prowadzącą narrację pierwszoosobową. Poprowadzi nas do strony internetowej, gdzie znajdziemy kolejną opowieść o „Euriophorze” i tajemniczych wydarzeniach, które towarzyszą jej w tle. Która być może wreszcie wytłumaczy co czasem pojawia się w bramkach i z jakiego powodu schodzi stopniowo z kursu, bo jak sugeruje autor, jest to znaczące.

1 komentarz:

  1. Czesc, wlasnie skonczylem Poklatkowa Rewolucje i nie ukrywam, ze jestem nieco skolowany finalem, tj. jaka inteligencja stoi za Szympem-autopilotem i w jakiej kolejnosci powinienem czytac wszystkie fragmenty tego swiata?

    Zaczalem od Wyspy, teraz Poklatkowa, co powinienem przeczytac najpierw?

    OdpowiedzUsuń