Utknąłem jakiś czas temu przy
oglądaniu „Człowieka z Wysokiego Zamku”. Serial zrobiony jest bardzo dobrze,
opowiada o USA podzielonym na japońską i niemiecką strefę okupacji, nie
potrafi mnie jednak porwać, a jego atmosfera jest nieco ciężka. W międzyczasie
natrafiłem na całkiem świeży brytyjski czteroodcinkowy serial „Tripped”, opowiadający o
podróży przez światy alternatywne. I spokojnie mogę polecić go szukającym
lekkiej i przyjemnej rozrywki.
To skrzyżowanie opowieści o dwóch
przyjaciołach dwudziestolatkach z historią rodem z serialu „Sliders”.
Bohaterami są Milo i Danny, jeden traktujący życie dość niepoważnie spoza
oparów wypalanej trawki, drugi mający właśnie wziąć ślub. Ich przyjaźń nie
przejdzie próby czasu, zaczyna się powoli sypać z powodu odrębnego podejścia do
życia, bowiem jeden z nich nadal nie ma ochoty dorosnąć, problemem jak zawsze
staje się kobieta. Wszystko jednak zmienia się gdy w pokoju Milo ląduje
odpowiednik Dannego z alternatywnej rzeczywistości, usiłując przekazać mu
informację, którą Milo mający właśnie odlot całkowicie ignoruje. Chwilę później
przybywa prześladowca z mieczem, który wraz ze swymi odpowiednikami poluje w
multiwersum na wszystkie wersje Milo i Danny’ego aby pozbawić ich życia. To
rozpoczyna szaloną podróż obu przyjaciół przez równoległe rzeczywistości,
uciekając przed prześladowcą starają się znaleźć drogę do domu.
Podobieństwo do „Sliders” jest
jak widać uderzające, w tamtym serialu mieliśmy badaczy, którzy wędrowali przez
równoległe światy usiłując wrócić do swojego. Jednak „Tripped” nie sili się na
powagę, a cztery odcinki są pretekstem pokazania tych samych bohaterów w innych
konwencjach. Jak w kalejdoskopie zmieniają się jedynie dekoracje, pojawiają się
wciąż te same postacie drugo planowe, których relacje w równoległych światach z
Milo i Dannym są zupełnie inne. Jednocześnie pokazane zostają możliwe
konsekwencje dokonywanych wyborów i ich skutki, powodujące, że w innych
światach stali się oni zupełnie innymi osobami. Rozwiązane zagadki tajemniczego
prześladowcy nie jest ważne, fabuła skupia się na ukazaniu zmiennych relacji w
różnych rzeczywistościach. Cztery odcinki to odpowiednia liczba, nie
pozwalająca widza znudzić, a jednocześnie wyjaśnić zagadkę, która muszę
przyznać, była sporym zakończeniem. Odbioru nie psuje nawet fakt, iż mimo
zamknięcia wątków wyraźnie zostaje
pokazane, iż ciąg dalszy nastąpi.
Przyznam, że wyjątkowo przypadł
mi do gustu odcinek, w którym ukazana została rzeczywistość pre-postnuklearna.
To świat, w którym wszyscy żyją w cieniu bomb i rakiet, które zamierzają
wystrzelić Koreańczycy, Chińczycy i Rosjanie. Powyższe sprawiło, że ludziom
towarzyszy codzienność w postaci wizyty w schronie, a także rozpowszechniony
hedonizm. W cieniu bomby każdy dzień jest ostatni, kokainę można kupić w Tesco,
narkotyki i alkohol są czymś powszechnie dostępnym i nadużywanym, nie
wspominając już o związkach i relacjach, które w normalnym świecie są nie tyle
dziwne, co wręcz karalne. Jeśli więc chcecie odpocząć od ciężkich klimatów i
obejrzeć luźną wariację na temat multiwersum, „Tripped” będzie bardzo dobrym wyborem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz