Mrok podniósł się ze swego fotela, a
tuż obok niego w tylnej części pojazdu otworzyło się przejście.
- Chodźcie Walter – powiedział. – W
końcu to dzięki wam możliwe było wszystko to co się dzieje – zachęcił go gestem
dłoni.
Walter po chwili wstał. Budzyńska
wciąż celowała do niego z karabinu, jakby nadal przekonana, że szuka swej
szansy. W tej chwili jednak nie to było jego celem. Spodziewał się, że za
drzwiami ujrzy znowu ładunki nuklearne, lecz ich tam nie było. Zamiast tego
znajdowało się tam zupełnie inne pomieszczenie. Spojrzał na Mroka.
- Kompresja przestrzeni – powiedział
tamten. – Technologia kompleksu odległa od waszych czasów o wiele lat. Ale nie
to chciałem wam pokazać – gestem zachęcił go by wszedł do środka. Walter po
chwili wahania wkroczył do pomieszczenia, które nie było tak jasno oświetlone
jak kabina, gdzie dotąd się znajdował. Wypełniały je migoczące światełka i
rozmaite świetlne pulpity, a wszystko to kojarzyło się Walterowi z jakiegoś
rodzaju maszynownią lub laboratorium. Mrok wszedł do środka, a Walter podążył
za nim, w kierunku czegoś co przypominało znacznych rozmiarów zbiornik. Gdy
podchodzili bliżej, generał odwrócił się w jego stronę. Metalowa pokrywa
zbiornika zaczęła robić się przezroczysta.
- Spójrzcie Walter. Królowa Śmierci,
Zjawa Cienia, Ciemna Pani… i posiadaczka tysięcy innych imion w nieskończonych
aspektach, zwana również Władczynią Zagłady – zbiornik stał się przezroczysty.
Powoli dostrzegł co znajdowało się
wewnątrz, postać znajdującą się w jakimś płynie, z której ciała wychodziły
liczne rurki. Walter podszedł powoli bliżej i spojrzał na postać, nie przypominającąCiemnej
Pani, istoty utkanej z ciemności, o oczach płonących niczym gwiazdy, która
zmieniła jego życie. Była zupełnie inna, niż ta, prześladującą go od czasu
spotkania z Zachertem, która zstąpiła do Kompleksu, a następnie przybyła zmierzyć
się z rojem czerwonych świateł. Na wprost siebie miał istotę tylko nieco
przypominającą człowieka, której skóra była blada, a członki wydłużone. Ręce
były nienaturalnie długie, podobnie cztery palce. Na nadgarstkach zdawała się
mieć jakieś narośle o geometrycznych kształtach. Twarz miała pociągłą,
całkowicie pozbawioną ust, a oczy nienaturalnie duże, całkowicie czarne. Nie
dostrzegał uszu, a to co miała na głowie nie przypominało włosów.
- Inna biochemia, liczba atomowa…
Technologia Kompleksu utrzymała ją przy życiu – powiedział spokojnie Mrok
patrząc na Waltera. – Bo wszystko to ostatecznie technologia – Walter jakby go
nie słyszał, podszedł do zbiornika i położył na nim rękę. Istota wewnątrz się
nie poruszyła. – Wciąż do was mówi?
- Co takiego? – zapytał Walter.
- Ocal nas, to nadeszło – wzruszył
ramionami Mrok. – Inne rzeczy… niektóre przede mną ukrywa, ale wiem, że wciąż
jest świadoma. I przesuwa swe pionki… w różnym czasie i miejscu.
- W czasie i miejscu? – zapytała
Budzyńska, podchodząc bliżej. Wciąż zaciskała rękę na karabinie.
- Swieto, Swieto… - powiedział do
niej Mrok niczym do dziecka. – Nie wszystko mogłem ci dotąd powiedzieć. Choćby
o Ciemnej Pani, której wcale nie zabiłem. Została zbadana dzięki technologii
Kompleksu, a jej tajemnice odkryte. Bo to wszystko jak mówiłem to tylko
technologia, nawet jeśli manifestuje się w naszym świecie jako skupisko
ciemności.
- Ciemność nad Warszawą – powiedział
Walter nagle zrozumiawszy.
- Była dokładnie tam, gdzie wagon –
wyjaśnił Mrok. – Widzicie, mimo iż jej tajemnice zostały zgłębione, tajniki jej
urządzeń zostały poznane, choć zajęło to wiele lat, wciąż była źródłem mocy, z
którego musiałem czerpać. Bo to dzięki niej powstają cienie, obdarzam cząstką
mocy ludzi, steruję fizyką. Dzięki niej kontroluję Mrok… cząstki zwane ciemnymi
materiami, które na to pozwalają. Bo jak wspomniałem to tylko technologia,
której jej pozbawiliśmy. Choć tego nie widzicie wskutek przesunięcia fazowego cała
ta technologia jest teraz częścią mojego ciala. A wszystko to i wiele innych
rzeczy dzięki wam, Walter.
- Dzięki mnie? – odwrócił się do
Mroka z gniewnym błyskiem w oku.
- Nie wiem czemu was sobie wybrała,
nie wiem czemu od was chciała ocalenia – odrzekł Mrok. – Ale przybyła was
chronić i dzięki temu ją schwytałem i powróciłem do Kompleksu, gdzie zbadałem
jej naturę, odkrywając urządzenia, niepodobne do niczego. To umożliwiło mi
przekształcanie ludzi we własne twory, inne niż Polacy, ale wciąż pełne
ciemnych materii, które umożliwiły mi ich kontrolowanie. Długo trwało nim się
tego nauczyłem, ale miałem cały czas świata, a wy Walter pokazaliście mi drogę.
- Co takiego?
- Jak myślicie, skoro dzięki niej
jestem w stanie kontrolować przepływ czasu, co mogłem uczynić? – zapytał z
uśmiechem. – Sami mówiliście, że w zonach coś jest, co stoi za ewolucją tworów,
przysyła kolejne generacje, że wyłania się pewien wzór, stają się one bardziej
agresywne… Zgadnijcie, kto to robił?
- To wy? – zapytał z niedowierzaniem
Walter. – Atakowaliście nas? Polacy, którzy przybywali…
- Rozmnażali się i uderzali na was w
przeszłości, gdy uczyłem się swych umiejętności – przyznał Mrok. – Sami
podsunęliście mi ten pomysł. Powiedzieliście mi, że coś uczy się kontrolować
Polaków, kiedy byliście moim więźniem. A gdy już się nauczyłem… sprawiłem, że…
- Warszawa upadła – powiedział
Walter.
- Tak było – przyznał Mrok.
- Ci wszyscy zabici ludzie…
- Wszystko dla dobra Polski – odparł
Mrok.
- Nie wierzę wam! – zawołał Walter,
na co Mrok wzruszył ramionami.
- Ale to zaczęło się w czasie, gdy
ja byłam w Kompleksie – przerwała Budzyńska. –Nim Walter wyruszył z Zachertem
na poszukiwanie…
- Ta istota posiada niebywały wpływ
na czas – powiedział Mrok, wskazując na Ciemną Panią, wciąż leżącą nieruchomo w
zbiorniku. – Na jego przepływ w aspektach, zonach, który częściowo mogłem
wykorzystać również jako zmienne, gdy się już tego nauczyłem. Powróciłem do
Kompleksu w późniejszym okresie niż wy, ale to umożliwiło... nam wpływ na to,
co było wcześniej poza punktem zero. W tym odcięcie Kompleksu mgłą, aby
zapewnić mu możliwość istnienia i rozwoju niezagrożoną przez Związek.
- Mieli więc rację – powiedziała
Budzyńska. – Naukowcy Kompleksu. Gdy zakładali, że bariera ochronna czerwonej
mgły oraz tunelu czasoprzestrzennego powstała, gdyż punkt zerowy został
ochroniony poprzez cofnięcie się w jego własnym stożku świetlnym i wprowadzenie
zabezpieczeń umożliwiających jego rozwój.
- W ten czy inny sposób mieli rację
– przyznał Mrok. – Jestem skutkiem i przyczyną. Podobnie jak ona – wskazał na
istotę w zbiorniku. – Jest tak odmienna, że nie sposób się z nią porozumieć,
odczytać jej fal mózgowych… Choć wysyła wciąż przekazy. Które częściowo słyszę
i rozumiem. W zasadzie jeden. Ocal nas, przed tym co nadchodzi.
- To coś z gwiazd – powiedziała
Budzyńska. – Co sprawia, że gasną.
- To prawda. Ale istotnym pytaniem
jest takie, czym właściwie jest ona jest – Mrok stanął obok Waltera i postukał
w zbiornik. – Bo nie narodziła się w żadnym ze znanych mi aspektów, nie nosi w
sobie śladu Mroku, choć potrafi go kontrolować. Jest czymś nieznanym, podobnie
jak nasi zdradzieccy przyjaciele z Chin. Tylko oni w swej nieprzewidywalności
są bardziej przewidywalni niż mój więzień - odwrócił się do Budzyńskiej. – Bo
tylko pozornie śpi, choć jest osłabiona.
- Ale skoro była więźniem, gdy
Zachert wyruszył na wyprawę, a Warszawa upadła… – zaczęła Budzyńska. – Jak
mogła pojawić się gdy Walter…
- Swieto, przestań myśleć linearnie
– odparł Mrok. – Jej przepływ czasu jest inny. Być może płynie wstecz, a być
może w wielu kierunkach jednocześnie. Dla niej to wszystko wówczas już się
wydarzyło, nawet jeśli nie miało jeszcze miejsca. Czasem zastanawiam się, czy
to dla niej nie była przeszłość – nagle skrzywił się. – Naprawdę, Walter?
Ten drgnął, choć stał nieruchomo.
Nic nie powiedział. Budzyńska przyjrzała mu się i dostrzegła, że za jego cień
jest trzymany przez cień należący do generała.
- Co mu się stało?
- Zdaje się, że chciał rzucić się na
mnie, by mnie udusić – pokręcił głową Mrok. – W sumie nie powinienem być
zdziwiony. Kiedy wreszcie zrozumiecie Walter, że nic nie możecie zrobić? Jesteście
tu na mojej łasce i dzięki mej woli… Napatrzyliście się już? Wiem, że nie
możecie mówić, ale uznam, że wasza odpowiedź jest twierdząca.
- To co nadchodzi… - zaczęła po
chwili Budzyńska.
- Już przybyło – poinformował Mrok.
– Gasi nie tylko gwiazdy, ale i całe istnienie. Na szczęście w Kompleksie
doskonale wiemy czym jest. A także jak to powstrzymać i wykorzystać moc jaką
przynosi. Wkrótce tam będziemy. Już od dłuższego czasu jesteśmy we właściwym
tunelu.
- Więc to nadal tunel metra? –
powiedziała Budzyńska.
- Nie było tego sensu zmieniać –
odparł Mrok. – Zwłaszcza, że przybyłem tu jak widzicie pociągiem stworzonym w
Kompleksie. Przejście wciąż jest tam gdzie było poprzednio, równoległa nitka do
tej zapomnianej, zaczynająca się między Konstytucji a Politechniką. Tylko nasze
metody maskowania są obecnie dużo lepsze, niż wasze. Po przesunięciu fazowym
wszystko znika sprzed oczu, ściana zestala się i wygląda to jak zwykły
korytarz.
Budzyńska pokiwała głową.
- Obawiam się trochę tego co zastanę
– powiedziała. - Minęło wiele lat... a
ja zostałam kiedyś wygnana. Przez niego – spojrzała na Waltera.
- Wygnanie dobiega końca –
powiedział Mrok. – Zobaczycie niebawem, znajdziemy się w Kompleksie pełnym
życia. Wszyscy na nas czekają. Wkrótce powrócimy do Warszawy z siłami
Kompleksu, w tej samej chwili, w której wjechaliśmy do tunelu. Ocalimy świat,
powstrzymamy przybysza z gwiazd, a Polska powstanie, zaś Związek upadnie
ostatecznie i do końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz