- Skąd te
skurwysyny nadają? - Grieve zaczynał się irytować. Spadochroniarzowi
obsługującemu sieć matematyczną zadrgała nerwowo ręka, gdy usiłował oznaczyć
źródła transmisji.
-
Wykorzystują sieć przekaźników, sir – powiedział nerwowo. - Infrastruktura
metra miała je wbudowane w te filtry prowadzące na powierzchnię…
- Czy ktoś
może mi nałożyć na to mapę metra? - Grieve był coraz bardziej wściekły.
Odetchnął głęboko. - To nie twoja wina, synu. Chcesz mi powiedzieć, że te
pieprzone przekaźniki rozsiane są po całym mieście?
- Chyba
tak, ale tutaj sygnał zanika i nie może przebić się przez te… anomalie –
żołnierz pokazał centrum miasta. - Podobnie jak nasze transmisje… ta sieć
wzmacnia się w antenach, mają je w budynkach…
-
Przynajmniej wiemy dlaczego przestali strzelać w miasto.
- … na
powierzchni mają także jakieś stacje wzmacniające w tej starej bazie wojskowej,
wszystko to przechwytują ich oddziały – łącznościowiec pokazał uformowane w
szpic wojsko wciąż toczące zaciekły bój z wrogimi siłami po drugiej stronie
rzeki. Co gorsza Związek zaczynał powoli osiągać przewagę. Na lewym brzegu
przed maszerującą piechotę wysworowały się wozy bojowe, formując eskadry
szturmowe. Zupełnie jakby wrogie siły przestały nacierać na radzieckie oddziały
z taką furią i w takiej liczebności.
- Chcesz
powiedzieć mi, że nie mamy sposobu by przerwać im łączność? - zapytał
poirytowany Grieve.
-
Eksplozja atomowa na powierzchni – powiedział po chwili łącznościowec. -
Transmisja radiowa…
- Wiem,
wysiądzie na jakiś czas. A przy okazji wszystkie nasze urządzenia. Tylko, że
zdaje się na górze nic nie jest w stanie eksplodować – a nawet gdyby, nie
rozwiązałoby to naszych problemów. Jak powstrzymać Berię przed naciśnięciem
guzika zagłady świata. Wciąż nie udało się odzyskać łączności radiowej z
Sojuszem, lecz dzięki transmisji pakietów wiedział, iż ich czas coraz bardziej
się kurczy.
-
Namierzyliśmy Grady – jakby słysząc jego myśli odezwał się Stackman. -
Ustawiają je 30 mil stąd.
- Więc
trzeba będzie coś z tym zrobić, nim wypuszczą salwę – powiedział.
- Drony?
- Nie,
pewnie są gotowi – stwierdził Grieve. - Skoro rozstawiają artylerię, musieli
już przygotować te swoje pieprzone strieły. Pewnie jeszcze są poza naszym
zasięgiem?
- Tam
myślą – odparł Stackman. - Ale jeśli przesuniemy się bliżej w kierunku skarpy…
-
Pułkownik Mallory na linii, sir – poinformował łącznościowiec, nim Grieve miał
okazję rozważyć konsekwencje takiej decyzji.
- Jakieś
problemy, Mallory? - zapytał.
- Pan mi
powie, sir – usłyszał w słuchawce głos z silnym brytyjskim akcentem, a przed
oczami stanęła mu twarz brunetki ze złamanym nosem i blizną na twarzy.
- Słucham?
- usiłował dociec co ona ma myśli.
- Pojawiły
się te dziwaczne stwory – poinformowała zwięźle. - Sam pan widzi, jest ich
coraz więcej. Nie podoba mi się to, wygląda na gromadzenie sił przed atakiem.
Chciałabym dostać zielone światło, sir.
Problem
polega na tym, że nie widzę, stwierdził Grieve wpatrując się w taktykę i
odczyty pozycjometru. Figury oznaczające pozycje brytyjskich spadochroniarzy
stały na wprost pustki.
- Mallory,
przymijmy przez chwilę, że nie mam pojęcia o czym mówisz – znalazł w sobie
resztki energii, jaką miał półtorej doby temu, w Cheyenne Mountain, usiłując
zrozumieć sytuację.
- Sir,
milę od naszej pozycji w kierunku zachodnim gromadzą się dziwne stwory –
powiedział brytyjka. - Przybywają z zachodu, pojedynczo i niewielkimi grupkami.
Od jakiegoś kwadransa. Jest ich coraz więcej, już koło setki.
- Czemu
tego nie widzimy? - Stackman wyręczył pytanie, jakie miał na końcu języka
Grieve.
- Na
naszych pozycjometrach jest ich coraz więcej – Mallory musiała usłyszeć jego
słowa, gdyż generał trzymał wciśnięty przycisk nadawania. Łącznościowcy nagle
zaczęli ruszać się bardzo szybko, wciskając przyciski w urządzeniach. Grieve
zabębnił nerwowo palcami, oczekując na rezultat.
-
Potrzebuję łączności z Rowickim – powiedział. - Chcę rozmawiać ze Światłą.
- Dobrze,
że wzmocnił pan mi oddziały, przynajmniej mam zabezpieczoną flankę – rzuciła
Mallory.
- Wygląda
na to, że mamy odciętą część sieci – zastanawiał się łącznościowiec. - Zupełnie
jakby zawiesiła się i nie odświeżała transmisji.
- Generał
Rowicki nie odpowiada – powiedział drugi. - Ale w tych tunelach bez
przekaźników…
- Mallory,
co powiedziałaś? - przerwał Grieve. - Co wzmocniłem?
- Przysłał
mi pan moich ludzi, którzy pilnowali strefy lądowania – powiedziała. - Zwolnił
ich SBS.
- Kto ich
zwolnił?
- Generał
Rowicki przekazał mi…
Nagle
zrobiło mu się bardzo zimno.
- Gdzie
jest Rowicki? - podniósł głos Stackman.
- W
tunelach, nie opuścił ich od ostatniej rozmowy… - zaczął łącznościowiec, lecz
Grieve mu przerwał.
-
Skurwysyn! - warknął. - To dlatego wylazł na zewnątrz, restartujecie tę
pieprzoną sieć, odcięli nam miejscowo przekaźniki, dlatego wisi wam obraz!
Wiesz co zrobił ten kutas?
- Zabrał
bombę – uświadomił sobie Stackman. - 82 pilnowała sprzętu, a oni…
I w tym
momencie ekrany zamigotały i zgasły, a wraz z nimi wyłączyła się taktyka i
pozycjometry. W bunkrze nagle zapanował półmrok, oświetlany jedynie przez
czerwone lampy.
-
Żołnierzu – wycedził przez zęby Grieve. - Mieliście uruchomić ponownie sieć, a
nie…
- To nie
ja, sir – wyjąkał żołnierz. - To Sojusz!
- Co
takiego?
-
Straciliśmy wszystko! Łączność, transmisję, połączenie z kimkolwiek!
Przechodzimy na autonomikę, zupełnie jakby sieć całego Sojuszu przestała
właśnie istnieć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz