Wu Shu
Zhan nie potrzebował światła, wzrok w ciemności zastępowały mu receptory
posłane jako zwiad. Tym razem nie użył miotów bojowych, rozpoznających
otoczenie poprzez walkę, przekazujących informację o strukturze otaczającej go
nierzeczywistości dzięki jej ostatecznemu doznaniu. Nie chciał alarmować o swej
obecności Dzieci Mroku, potrzebował więcej czasu by przywyknąć do
rzeczywistości i jej sposobu funkcjonowania, a także oddziaływania
wypełniającego tunele. Jego zadanie było wyjątkowe, nikt nie otrzymał takiego
za czasów Władczyni, prócz niej nikt nie pamiętał już czasu, gdy Nację tworzyli
jeszcze nieprawdziwi ludzie. Po bitwie na Płonącej Gwieździe i zniszczeniu bazy
w nierzeczywistości ostatni z nich zostali usunięci, by nie zakłócać czystości
miotów w Niebiańskiej Świątyni. Ich zasób nie mógł zostać przekazany z uwagi na
brak możliwości komunikacji, lecz pulę dodano do Nacji. W operacji likwidacji
nieprawdziwych ludzi brał udział osobiście Wu Shu Zhan. Ich krzyki pozostały
dlań bez znaczenia, choć wiedział, że wyrażały emocje, jednak ich sposób
przekazania był niezrozumiały. Teraz jednak wracał do tamtych chwil, usiłując
przygotować się na mający nastąpić kontakt werbalny. Wiedział, że prócz słów i
treści nieść on może dużo więcej, jednak utrzymywany był jedynie z racji
tradycji generalicji pierwszego miotu oraz mandarynów Władczyni. Nic nie mogło
zastąpić wymiany umysłowej. Mimo nie-czasu poświęconego na próby zrozumienia
zasad rządzących wymianą informacji nierzeczywistych ludzi, a także informacji
przekazanych przez Pierwszą, wciąż nie był pewien czy zdoła tego dokonać. W
zasadzie powinna ona się niewiele różnić od rozmowy jaką przeprowadził ze Zhe
Wei, jednak wiedział, iż zabraknie mu łączności umysłowej jaką osiągała Nacja.
Był także świadom, iż w wypadku porażki, stanie się częścią strumienia
informacyjnego na polecenie Pierwszej. Prędzej czy później któryś z jego następców
bogatszy o doświadczenia poprzednika zdoła osiągnąć swój cel, o ile Władczyni
wcześniej nie zniecierpliwi się i nie rzuci Niebiańskiej Armii wprost na Dzieci
Mroku.
Moc
stojąca za ich wrogiem rozciągała się poprzez ciemność, rozdzierając strukturę
nierzeczywistości. Był czymś więcej niż wrogie istnienia, które Nacja
pochłonęła w drodze do Niebiańskiej Rzeczywistości. Jednocześnie w jakiś sposób
dawał siłę swym dzieciom, wydając się niezależny od siły, która zmieniła ich w
Nację. Władczyni pamiętająca jeszcze czasy, gdy spotkali nie-ludzi i się nimi
stali, uznała, iż wroga należy najpierw poznać, bowiem nikt nie mógł pojąć jak
Dzieci Mroku zdołały zbliżyć się w swych zdolnościach do Ludzi. Zaczerpnęli ze
źródła mocy, której nie rozumieli, stając się czymś więcej niż istnienia
rodzące się z mocy rzeczywistości. Jak powiedział, tu znajdowała się brama, a
klucze do niej trzymał wróg. Być może wiedział jak je otworzyć, a w takim
wypadku stawał się klucznikiem. Do którego dotrzeć miał Wu Shu Zhan, lub jego
następcy.
Dotarł
już do kolejnej ze stacji, która podobnie jak poprzednia była opuszczona.
Receptory wyczuły ślady wrogich patroli. Dzieci Mroku przemierzały ten tunel
nie tak dawno temu. Podobnie jak poprzednia, ta także została odcięta od
powierzchni. Wciąż jednak znajdowało się tu torowisko świadczące, iż przemieszczały
się tędy pociągi. Stacja nie była duża, tunel zmieniał się w nieco wyższe
sklepienie biegnące łukiem w górze. Z pomieszczeniem łączyło się kilka
mniejszych, gdzie wyraźnie wcześniej mieszkali nie-ludzie. Z pozostawionych
przez nich przedmiotów Wu Shu Zhan był w stanie wywnioskować jakie było
przeznaczenie pomieszczeń, ocenić mógł, iż przekazane mu przez Pierwszą
informacje były przydatne. Przez chwilę myślał o jej majestacie, bezpiecznym w
Niebiańskiej Nierzeczywistości, którego nie imał się czas. Jedynie władczyni
pamiętała czas przed transkrypcją i rozumiała dziwne społeczeństwo nie-ludzi i
ich niezrozumiałą indywidualność. Jak mógł zorientować się teraz wyraźnie
współdziałały z nie-ludźmi, wyczuwał iż przebywały na tej stacji, w tym samym
czasie kiedy tamci. Ten związek był dlań niejasny i niepojęty, jednak Władczyni
przewidziała go już wcześniej. Zakładał jednak, że Dzieci Mroku powstają
wskutek transkrypcji z nie-ludzi, teraz jednak zaczął się zastanawiać, czy ich
związek nie był nieco innego rodzaju. Wyraźnie dostrzegał ślady zamieszkiwania
tego miejsca charakterystyczne dla nie-ludzi, co było nieco dziwne. Zupełnie
jakby nie dążyli do transkrypcji, zaś Dzieci Mroku po dokonaniu przemiany nie
atakowały swych poprzedników generacyjnych, jak czyniła to Nacja. Władczyni nie
mogła się mylić, lecz mogła nie posiadać wszystkich składników dających jej
wiedzę, która stawała się mądrością.
Generał
zbadał otoczenie, przyglądając się przez dłuższy czas tablicy wiszącej na
ścianie, usiłując zrozumieć oznaczenie, jakie kryły w sobie znaki nazywane
literami. Były one zupełnie odmienne od ideogramów używanych niegdyś przez
Nację, z których posługiwania się zrezygnowano wiele generacji temu. Większość informacji
przekazanych mu przez Władczynię nie była zbyt przydatna. Wedle jej pamięci Władczyni
Quing przed transkrypcją opuściła jedynie raz swą rodzimą nierzeczywistość, w
zapomnianych czasach gdy przodkowie Nacji i Zdrajcy byli jeszcze towarzyszami
broni, nim tamci dopuścili się odstępstwa, wskutek którego zyskali swe miano.
Nim ich Władca uchybił czci Władczyni Quing, jeszcze za życia jej Wielkiego
Towarzysza. Jednak w miejscu tym zwanym Moskwa używano zupełnie innych znaków,
te zaś przypominały te, których używali Barbarzyńcy. Wu Shu Zhan dumał nad
powyższą kwestią, bowiem miejsce, w którym byli znajdowało się na terytorium
Zdrajców. O tym, że Dzieci Mroku wyrwały je spod ich kontroli wiedział już
wcześniej, jednak powód dla którego stosowano tu znaki barbarzyńców pozostawał
niejasny. Nie potrafił także złożyć słów kryjących się za znakami, “Plac
Inwalidów”.
Druga
stacja była pusta, lecz na trzeciej natrafili na nie-ludzi. Oddziaływanie
wypełniające tunele było tu głębsze i silniejsze, narastało im dalej w głąb
tuneli podążali. Mapa wyrysowana w umyśle generała na podstawie wcześniejszej
penetracji wskazywała, iż jego źródło znajduje się w centralnej części
podziemnego miasta, gdzie poprzednia generacja miotów oślepiona przez
nawigatora nie zdołała dotrzeć, okrążając je od wschodu. Tam musieli znaleźć.
Na razie dobrze udało zamaskować otwierające się kwiaty lotosu, miot naukowy
tym razem spełnił swe zadanie, nawet generał nie wyczuwał jego otwarcia w
strukturze nierzeczywistości. Kolejne partie miotów bojowych lądowały właśnie w
tunelach, wkrótce osiągną przewagę wielokrotnie przekraczającą siły Dzieci
Mroku, zdrajców i barbarzyńców razem wziętych. Już teraz byli w stanie zakłócić
miejscowe warunki, niszcząc tunele przy pomocy manipulacji siłami ciążenia. Jednak
Władczyni miała rację, osiągnięcie przewagi bojowej wymagało czasu, wcześniej
należało poznać jedynego prawdziwego wroga. Dzieci Mroku stały na straży bramy,
którą należało im odebrać, pozostali przeciwnicy nie mieli najmniejszego
znaczenia. Nacja zaatakuje dopiero w momencie gdy będzie mogła zmiażdżyć je swą
przewagą. To do walki z nimi Pierwsza szykowała swe siły, całkowicie ignorując
zdrajców i barbarzyńców, którzy skupili się na niszczeniu nie-rzeczywistości i
kraju rodzinnego, który Nacja dawno opuściła.
Poprzez
receptory generał obserwował z ciekawością nie-ludzi. Brakowało im energii i
werwy jaką posiadali bojowi zdrajcy i barbarzyńcy z jakimi się dotąd spotykali.
Ich ruchy zdawały się przytłumione, a oni sami zgarbieni i pochyleni, jak gdyby
nosili jakiś ciężar. Analizował poruszające się postacie, siedzące i leżące,
które zdawały się nie posiadać żadnych zadań, jak gdyby pogrążone w apatii i
pozbawione celowości działań, której Nacji nadawała wola władczyni. Po chwili
wyodrębnił z niejakim zdziwieniem jednostki zdające się pełnić funkcje
nadzorcze. Wciąż jednak nie znał rodzaju Związku łączącego nie-ludzi z Dziećmi
Mroku. Powinien poświęcić teraz czas obserwacji i medytacji, wiedział jednak iż
go nie posiada, nie dysponując luksusem możliwości wycofania się do
Niebiańskiej Nierzeczywistości. Przysunął receptor bliżej, by pośród dźwięków
znaleźć werbalizację, by dostroić się do języka używanego przez tamtych. Nie
należał on do wrogich zdrajców, lecz do grupy, którą zgodnie z dawną wiedzą
wskazała Władczyni. Choć spędził czas na przygotowaniach, by móc zrozumieć ich
słowa, nie wszystkie były dlań zrozumiałe.
-
Pacziemu odeszli?
- Nie
znaju. To nie decyzja Konwentu, myślę, że to być może… zostały wezwane.
-
Wezwane? Przez kogo?
- Wiesz
co się mówi… Że prócz Nadolnego, Hakiela i… jest jeszcze ktoś, kto...
-
Przestańcie powtarzać plotki. To się skończy źle. Zabierają cienie i przesyłają
nowych. Nie zapanujemy nad tym bez cieni, nie wiem co myślą w Konwencie. Nigdy
nie było tu tylu ludzi. Zaczyna być gęsto jak w czasach przed upadkiem. Jak oni
je tu sprowadzają?
- Nie
wiecie? Ponoć to właśnie on potrafi to zrobić, zabiera ludzi z terenu całej
republiki. Ratuje ich przed ruskimi.
-
Ratuje... czasem wspominam czasy, nim nas uratowano. Nim Konwent dostał wsparcie
Mroku.
- To
właśnie podobno on dał Konwentowi...
- Na
waszym miejscu zastanowiłbym się nad tym co mówicie.
Generał
uznał, iż w ten sposób wiele nie pojmie, pozwolił więc receptorowi ujawnić swą
obecność. Zsunął się z ciemności sklepienia stacji wprost na peron, ukazując
się zebranym. Ci wpadli w nagłą panikę i zaczęli uciekać, zmartwiali nadzorcy
świdrujący sześcioręczny receptor czarnymi oczami. Wreszcie widząc, iż stoi on
nieruchomo zaczęli się cofać, jednocześnie wzywając pomocy. Otoczenie opustoszało,
lecz chwilę później dało się odczuć zbierające siły.
Nie
czekał długo. Tunelem nadciągało oddziaływanie, które przybyło w postaci Dzieci
Mroku. Nadeszły z ciemności, od strony centrum miasta, wyłaniając się z
błyskawicznie i atakując receptor. Generał poczekał, aż się zbliżą, po czym
posłał rozkaz.
Receptor
implodował załamując wokół siebie przestrzeń, zawijając ją do ciasnego wzroca,
naruszając strukturę rzeczywistości. Z poprzednich starć jasnym stało się, że
Dzieci Mroku nie podlegają oddziaływaniom odkształceń grawitacyjnych, które
wpływały na przestrzeń, tym razem zdecydowano odkształcić ją od wzorca. Wu Shu
Zhan mógł jedynie uśmiechnąć się, widząc co się dzieje, cienie zadrgały
poddając się załamaniu rzeczywistości, wir implozji zaczął je rozrywać
wciągając do wnętrza. Ten, który był najbliżej rozpadł się łącząc z zachodzącym
zjawiskiem, po czym załamał i zniknął, stając częścią otaczającej tunel
ciemności. Dwa pozostałe zatrzymały się niezdecydowane, widząc jak ich
towarzysz przepadł. A zatem Nacja potrafiła pokonać wreszcie Dzieci Mroku i
mogła uczynić to już teraz.
Nie takie
jednak były rozkazy Wu Shu Zhana.
Z sufitu
wyłoniły się kolejne receptory, spadając na podłogę peronu, na wprost Dzieci
Mroku. Generał już dawno przemieścił swą obecność na trzecią stację, teraz
niesiony przez miot transportowy dotarł także tu fizycznie. Jego ciało pojawiło
się w tunelu niesione przez potężną bestię, po czym zeskoczyło i stanęło na
wprost przeciwnika.
Wu Shu
Zhan sformułował słowa, które ćwiczył przez wieczność nie-czasu.
- W
imieniu Pierwszej Władczyni Quing i Niebiańskiej Nacji - powiedział. -
Przybywamy w pokoju. Chcemy rozmawiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz