Zhan powracał do punktu zbornego, w
ślad za receptorem, posłanym poprzez kwiat lotosu do Niebiańskiej Świątyni z
najnowszymi wieściami, by został wchłonięty przez strumień informacyjny i
przekazał je Nacji. Nie miał pojęcia jak Władczyni oceni jego decyzje, choć
upoważniła go do każdego działania, umożliwiającego zrozumienie przeciwnika
przed rozpoczęciem ataku. Jednakże generał rozumiał jeszcze mniej niż na przed
przybyciem do nierzeczywistości. Nie tylko z powodu komunikacji werbalnej i
zachowań nie-ludzi, których niuansów do końca nie rozumiał. Niczym w partiach
Go rozgrywanych w strumieniu mandarynów, ich przeciwnik-sojusznik, wyciągał
nowe piony. Zhan zgadzał się na wszystko, wiedząc iż miliardy członów bojowych
niezwyciężonej armii trwają na pozycjach wyjściowych, gotowe by przyjąć
polecenie zniszczenia Dzieci Mroku, którego dokonają nawet po zerwaniu więzi,
posłuszni echu rozkazu Władczyni w swych głowach. Receptory rozerwą nie-rzeczywistość
oddziaływaniami ciążeniowymi, a po nich przyjdą żołnierze, poruszając się
błyskawicznie na swych nogach wyhodowanych na podobieństwo insektów. Na razie
jednak Zhan wciąż czekał, usypiając czujność przeciwnika, zgadzając się z nim
na sojusz, usiłując zrozumieć reguły gry w jakiej uczestniczy.
Zapomniał, iż dla nie-ludzi
wszystko było inne, żyli w chaosie, bez jedności informacyjnej, usiłując
rozgrywać między sobą grę. Władczyni miała rację, ich cel był zupełnie inny niż
Nacji, nie pojmowali złożoności nie-rzeczywistości, nie wyrwali jej tajemnic.
Nawet Mrok-Światło, Władca Konwentu był na nią ślepy. To on trzymał moc Serca
Mroku, planując ustanowić w tym miejscu własną Niebiańską Świątynię, zwaną
Polską. Zhan nie dbał o to, dbał aby przekonać tamtego, iż przybył tu by
pokonać zdrajców. Propozycja zawarcia sojuszu z barbarzyńcami zaskoczyła go,
lecz przystał na nią usiłując ukazać entuzjazm, zgodnie z tym co poleciła mu
Władczyni. Mrok-Światło wciąż mu nie ufał, lecz pomoc w osiągnięciu jego celu,
powinna osłabić jego czujność. Zhan zorientował się już, że tamten niewiele
rozumie z natury mocy, którą posiadł. Dzięki niej zdawał się sprawować tu
władzę, lecz nie wykorzystał jej by przekształcić swych nie-ludzi w Nację, choć
sekret transkrypcji był mu bliski, bowiem stworzył Dzieci Mroku, wlewając w ich
ciała mroczne życie. Zhan mając możliwość przyjrzenia się im wykorzystał czujki
i receptory, odkrywając iż w jakiś sposób były zbliżone do mieszkańców ziem
leżących pomiędzy nie-rzeczywistością a Niebiańską Świątynią. Lecz wyraźnie
pozbawione były ograniczeń Nacji i prawdziwych ludzi, a Mrok-Światło czerpał ze
swej mocy bez żadnych ograniczeń, jakby nie związany prawami, których
zrozumienie zajęło Nacji pokolenia. Wyraźnie władał także nad
nie-rzeczywistością, czego dał już kilkakrotnie pokaz, nie potrzebując do tego
celu receptorów, ani Dzieci Mroku. Zhan przystał na propozycję zawarcia sojuszu
z barbarzyńcami by ich poznać, umożliwiło mu to przemieszczenie się w głąb
tuneli. Choć nie zobaczył wiele, przewieziony maszyną znaną mu jako pociąg, dostroił
się na pasma mocy wypełniające tunele i pojął, iż to jej emanacja widoczna jest
na zewnątrz, na zrujnowanym mieście na górze, które właśnie stawało w ogniu,
atakowane przez zdrajców.
W trakcie rozmowy z barbarzyńcami
pozostał więc wycofany, zagwarantował im wsparcie, którego udzieli, nim będą
gotowi zmierzyć się z ich bronią. Zrozumiał, iż pragną częściowo tego samego,
choć nie pojmowali zupełnie siły kreującej rzeczywistość, którą nazwali
ciemnymi materiami. Skupił się więc na tym, co ich otaczało. Im dłużej
przebywał w Warszawie, tym bardziej wyczuwał oddziaływanie Serca Mroku,
potężne, kryjące się w tunelach, przypominające głos. Z oddali dochodziło go
inne, nadawane przez ziemie leżące na granicy nie-rzeczywistości. Wyczuwał
jeszcze jedno, odległe i niezrozumiałe, nasilające się i wywierające wpływ na
otoczenie. Wciąż jednak było słabe, więc przestał się na nim skupiać. Szukał
głosu, który zabrzmiał w jego głowie, przebijając się poprzez kryptaż więzi,
jednak nie usłyszał go ponownie. Był jednak przekonany, że pochodził z Serca
Mroku. Źródło kryło się w tych tunelach i zaczynał być przekonany, że strzeże
bramy, której istnienie potwierdzili naukowcy. Gdzieś w tym miejscu znajdowało
się przejście poza nie-rzeczywistość, do miejsca którego poszukiwali.
Choć to zajmowało go najbardziej,
nie mógł nie poświęcić czasu barbarzyńcom. Po raz pierwszy ktoś z Nacji miał
okazję przyjrzeć się ich dziwacznej broni, nie ryzykując błyskawicznej śmierci.
Zdawała się ona nie różnić od tej, którą walczyli z nimi ich przodkowie
generacje temu w nie-rzeczeczywistości, na kontynencie zwanym Australią. Tamta
jednak działała tak samo jak broń zdrajców, nie było w niej nic dziwnego i
niezrozumiałego, zabijała siłą uderzenia i eksplozją prochu, nie rozrywała
struktur i więzi. Zhan wyczuwał w niej dziwaczną dwoistość, zupełnie jakby była
rzeczywista i nie-rzeczywista, jednak nie mógł tego zrozumieć. Być może pion
naukowy po zasileniu strumienia będzie w stanie to wytłumaczyć. Zhana
niepokoiło coś jeszcze. Barbarzyńcy byli inni, niektórym przyświecał cel
identyczny jak Światłu-Mrokowi, Zhan wyczuwał wyraźnie ich emocje, nawet jeśli
w pełni ich nie rozumiał. Nie wszystkim jednak przyświecały te same cele, choć
nie do końca rozumiał jakie. Choć była ich jedynie garstka, wiedział iż nie
może ich zlekceważyć. Sprzymierzeni z Dziećmi Mroku stanowić mogli znaczne
zagrożenie dla Nieskończonej Armii, dzięki swej broni i zdolnościom sług
Światła-Mroku. Z jakiegoś powodu część żołnierzy mówiła językiem, który
wkodował sobie na potrzeby tej misji, lecz pozostali używali innego. I oni
najbardziej go niepokoili, od momentu gdy odkrył, iż ma przed sobą tych samych
żołnierzy, którzy stawili czoła miotowi bojowemu na Płonącej Gwieździe, stał
się podejrzliwy. To nie mógł być przypadek, jak nauczał Sun Tzu.
Choć zawierając sojusze
potencjalnie osłabił czujność przyszłych przeciwników, zebrał wiele informacji,
wciąż nie zdołał odkryć zbyt dużo. Niepokoiło go jak odbierze to Władczyni,
lecz nie mógł nic na to poradzić. Wciąż jednak obsesyjnie wracał okrzyk, jaki
usłyszał w głowie i tajemnice związane z Sercem Mroku.
Gdy nagle poczuł jak w tunelach
rozbłysło światło nawigatora, który ich tu sprowadził. Wkraczał właśnie do
podziemnego miasta, pojawiając się z płomieni szalejących na górze, a wraz z
nim przybywało coś jeszcze. Czego Zhan nie rozumiał. Nawet jeśli nie powiązane
z Sercem Mroku, być może mogło pozwolić na odkrycie części tajemnic, choćby
dowiedzenie się, kim był nawigator, który umożliwił im otwarcie kwiatu lotosu w
serce podziemnego miasta.
Zbyt dużo się tu działo. Zhan
oszukiwał, lecz był również oszukiwany. Światło-Mrok nie przypadkiem postawił
na jego drodze barbarzyńców, którzy byli na Płonącej Gwieździe. Zhan podjął
grę, jednakże stało się dlań jasne, iż tamten prowadzi własną nieudolną rozgrywkę,
szykując przymierze z barbarzyńcami, skierowane przeciw Nacji. Należało więc
sprawdzić jak długo tamten będzie maskować swe dalsze posunięcia.
Zhan śmiałym ruchem przesunął piony
na planszy Go i posłał miot bojowy w głąb terytorium Światła- Mroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz