niedziela, 30 kwietnia 2023

Ciemna symetria: Przejście

 

Don't you understand what I'm trying to say

Can't you feel the fears I'm feeling today?

If the button is pushed, there's no runnin' away

There'll be no one to save with the world in a grave

Take a look around you boy, it's bound to scare you, boy

 

And you tell me

Over and over and over again, my friend

How you don't believe

We're on the eve of destruction

  P. F. Sloan, Eve Of Destruction

 

I see the bad moon a-risin'

I see trouble on the way

I see earthquakes and lightnin'

I see bad times today

 

I hear hurricanes a-blowin'

I know the end is comin' soon

I fear rivers over flowin'

I hear the voice of rage and ruin

 

Hope you got your things together

Hope you are quite prepared to die

Looks like we're in for nasty weather

One eye is taken for an eye

 

Well don't go around tonight

Well it's bound to take your life

There's a bad moon on the rise

John C. Fogerty, Creedence Clearwater Revival

Generał Wu Shu Zhan kroczył pewnie poprzez otwarty kwiat lotosu, przechodząc za jego pośrednictwem do krainy, z której przyszli Ci, którzy istnieli przed nimi. Gdy postawił nogi na twardej powierzchni tunelu, pąk za nim zamknął się, znikając wraz z fioletowym światłem wiodącym do poranka. Zapadła ciemność nie ograniczająca jego widzenia, bowiem spoglądał poprzez oczy podległych poddanych Pierwszej. Otaczali go kręgiem zabezpieczenia, wymieniając między sobą informacje uzyskane od czujek. Receptory penetrowały tunel wiodący na południe, tym razem kwiat lotosu rozkwitł w miejscu, gdzie wróg nie spodziewał się ataku.

Generał przyglądał się jednocześnie z wielu pozycji obszarowi, stanowiącemu bezpieczną pozycję taktyczną, do którego przerzucony został miot. Przeciwnik nie spodziewał się ich przybycia tak blisko celu, ukryty bezpiecznie w sercu mroku, wykrzywiającym nierzeczywistość. Poprzednie rzuty zostały wybite, nim zdołano zrozumieć prawa rządzące tym miejscem, ścieżki wykrzywiały się, a kwiaty lotosu otwierały w najdziwniejszych miejscach, gdy założone współrzędne wypaczały się w obliczu oddziaływania wroga. Mioty usiłujące dotrzeć do celu od południa natknęły się na czerwonych zdrajców, rzucone od północnego zachodu wdarły się do tuneli ścigając jednostki prowadzone przez istotę przypominającą nawigatora, jednak blokującego połączenia recepcji. Świecił jednak jasno niczym latarnia, wiodąc za sobą miot, do czasu, aż zniknął we wszechobecnym oddziaływaniu wypełniającym tunele. Wojownicy spenetrowali podziemne miasto, natknął się jednak na Dzieci Mroku, które przyniosły im zagładę. Gdy Zhe Wei poprzez transkrypcję kwiatu polecił wycofać się na powierzchnię, zostały tam wybite przez czerwonych zdrajców, działających w porozumieniu z zamorskimi barbarzyńcami. Zebrane informacje przez miot sześćdziesiąt dziewięć pozwoliły jednak na przygotowanie kolejnych pokoleń do walki. Generacja siedemdziesiąt cztery, która dorosła poza czasem i przestrzenią nierzeczywistości, gotowa była zmierzyć się z Dziećmi Mroku. Tym samym podobnie jak zdrajcy, przestały być one problemem. Jednym problemem pozostawali wciąż barbarzyńcy, nadal nie znaleziono sposobu na ich pociski, rozrywające strukturę istnienia. Jednak to nie oni byli celem Władczyni, lecz Serce Mroku.

Wu Shu Zhan należał do pierwszego miotu generalicji, był członkiem pokolenia, które pamiętało jeszcze czas sprzed transkrypcji, przybycia szlachetnych przodków, nim dzięki nim zrozumiano sekret nierzeczywistości, a mioty odrodziły się na nowo z macicy wybranek i nałożnic Władczyni Quing. Poddany jedynie subtelnym przemianom, pozwalającym mu na utrzymywanie kontaktu z miotami bojowymi i rozpoznawczymi, został wybrany do największego z zadań w historii prawdziwych ludzi. Przez stulecia jakie minęły w jego umyśle zatarł się już obraz przekazany przez tych, którzy istnieli przed nimi, macierzystego kraju, gdy opuścili nierzeczywistość, uciekając przed atakami barbarzyńców i czerwonych zdrajców. Spędzili lata ukryci w rzeczywistości, przygotowując się na powrót i nadchodzącą wojnę, której awangardę stanowił Zhan. Po zabezpieczeniu przyczółka za nim miały nadejść miliardy poddanych, opanowując Serce Mroku, stojące na drodze do prawdziwej ciemności. Porzucił zatem kokon i przeszedł przez kwiat lotosu, pojawiając się w tunelu, ostatniej północnej odnodze podziemnego miasta.

Receptory zmapowały już otoczenie, miejsce rozpoznawane według dawnego słownictwa jako stacja, będące niegdyś miejscem postoju środku transportu w tunelach miasta, które nie było duże. W tej chwili jego większość zajęli poddani, przerzuceni na terytorium wroga w niespotykanej liczbie. Kolejne otwarcia kwiatu lotosu miały sprawić, że do nierzeczywistości przybędzie ich jeszcze więcej, następnej generacji naukowców udało rozwiązać się wreszcie problem otwierania pąków w nieprzewidzianych miejscach nierzeczywistości, wypaczanych wskutek wrogich oddziaływań. Nie powtórzyły się nawet ataki sprzed kilkudziesięciu miotów, gdy generacje wyhodowane do walki na Płomiennej Gwiaździe trafiały do niekontrolowanych poziomów rzeczywistości, a przeciwnicy zdołali zniszczyć centrum badawcze w nierzeczywistości, którą usiłowali wówczas opanować po raz pierwszy. Władczyni podjęła wówczas decyzję o wycofaniu się i zebraniu sił, cierpliwym zaczekaniu, aż wrogowie osłabią się sami. Zadano ostatni cios zmieniając wpływy grawitacji, a potem opuszczono nierzeczywistość, będącą miejscem narodzin.

Zhan z ciekawością oglądał pogrążony w ciemności tunel, zaglądając dzięki receptorom do bocznych pomieszczeń. Miejsce, gdzie powinno znajdować się wyjście na powierzchnię było całkowicie zawalone, wysadzono je dawno temu, zapewne aby powstrzymać ataki pomiotów ich przeciwnika. Musiało się to powieść, skoro miejsce to porzucono, wycofując się na południe, skąd wyczuwalna była obecność ludzi a także Dzieci Mroku. Wkrótce już się o tym przekonają, a wrogowie Nacji zapłacą za wszystko co uczynili i poznają koszt błędu związanego z porzuceniem odnóg tunelu i pozbawieniem ich straży. Jedynie taktycznie miejsce nie umożliwiało na wykorzystanie przewagi liczebnej, tunel prowadzący ku południu zwężał się, uniemożliwiając przerzucenie większej ilości sił. Nie takie było jednak zadanie Zhana, była nim realizacja planu Władczyni.

Zhe Wei oczekiwał pogrążony w medytacji, zbierając informacje z receptorów i poddanych, porozumiewających się pomiędzy sobą w ciszy swobodnego przepływu zebranych informacji. Na jego widok otworzył oczy, lecz nie powstał, kiwając mu lekko głową. Dotknęli swych umysłów, następnie zgodnie z tradycją, jako pierwsze pokolenie generałów, pamiętających czasy sprzed przemiany, nawiązali łączność werbalną.

- Nieskończona Armia przybyła zniszczyć swojego przeciwnika - rzekł Zhe Wei.

- Mioty posiadły zdolności, które zdołają powstrzymać Dzieci Mroku - odparł Zhan. - Wkrótce się o tym przekonamy.

- Czy wówczas przybędzie tu całość Nieskończonej Armii? - Zhe powiódł wzrokiem recepcji, dając mu do zrozumienia, iż liczba sprowadzonych bojowników nie jest zbyt wielka. Co oznaczało, iż zadaniem Zhana było przetestowanie wprowadzonych zmian i sprawdzenie, czy Armia może stawić czoła wrogowi.

- Źle zrozumiałeś, stary przyjacielu - rzekł Zhan. - Nie jest naszym celem przytłoczenie wrogów nieskończonością naszej Armii. Jeszcze nie teraz. Władczyni poleciła poznać wroga i wykorzystać jego słabości.

- Jakie polecenia przyniosłeś z Niebiańskiej Rzeczywistości? - zapytał wprost Zhe. Czekał na swój los ze spokojem, wiedząc, iż być może zapłaci za chwilę za to, iż utracił swe wojska posyłając większość z nich na południe, w kierunku powierzchni, by tam stawić czoła Dzieciom Mroku. Lecz jak okazało się, o czym nie miał pojęcia, kryli się tam ich ludzcy wrogowie.

- Bądź spokojny, przyjacielu - odparł Zhan. - Opanowałeś przyczółek, manewr z udaniem się z siłami zwiadu ku północy i odnalezienie tego miejsca umożliwił otwarcie kwiatu lotosu wprost w tę pozycję. Dzięki tobie jesteśmy tu, gdzie powinniśmy się znaleźć.

- Lecz nie tam gdzie powinniśmy być.

- Tam wkrótce będziemy. Gdy wykonamy polecenia Władczyni.

Zhe pokiwał głową.

- Jakie są moje zadania?

- Zbierz siły i przygotuj je - rzekł Zhan. - Przyjmuj kolejne partie Niezwyciężonej Armii, lecz nie podejmuj walki z Dziećmi Mroku. Czekaj.

- Mogę poznać przyczynę?

- Władczyni zdecydowała, iż należy odkryć sekret jaki skrywa wróg. Trzyma klucze prowadzące do Miejsca Końca, musimy dowiedzieć się jak otworzyć bramę.

Zhe pokiwał głową.

- Te cele nie są mi znane, lecz wielka jest mądrość Władczyni - powiedział po chwili i zadumał się nad przewrotnością losu. - Co w przypadku napotkania zdrajców i barbarzyńców? Nadal są zapewne na południu, lecz prędzej czy później przedostaną się do tuneli.

- Gdzie natkną się na Dzieci Mroku.

- Nie o tym myślę. Do walki ze zdrajcami jesteśmy gotowi, nawet jeśli zmienili swą broń i zadaje nam rany, lecz nie zdołała powstrzymać tamtych Dzieci Mroku. Lecz barbarzyńcy... Ich pociski niszczą nie tylko naszą Armię.  Podczas starcia na południu okazało się, że są w stanie pokonać Dzieci Mroku.

- Ich kule rozrywają rzeczywistość - odparł Zhan. - Nasi naukowcy wciąż nie znaleźli na to sposobu. Z jakiegoś powodu ich pociski znajdują sie częściowo poza nierzeczywistością, pozostając jednocześnie w rzeczywistości. Na razie unikaj z nimi kontaktu. Jedynie obserwuj. Jeśli nic się nie zmieniło, wciąż nie ma ich wielu. To teren zdrajców, bardziej możemy obawiać się, że przyślą posiłki.

- Nie obawiam się ich posiłków. Nasze siły wciąż rosną.

- Pewność siebie to zaleta, lecz lekceważenie jest czymś innym - pouczył go Zhan. - Rozbudowuj nasze siły i zmień ich liczbę w prawdziwie nieskończone.

Zhe skinął głową.

- A ty, przyjacielu?

- Zgodnie z wolą władczyni - rzekł Zhan. - Ruszam na południe - sięgnął recepcją ku tunelowi, z którego bił blask mroku.

Cheyenne Mountain >>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz