czwartek, 13 grudnia 2018

Ziemia obiecana

Miałem tu kiedyś taki cykl wpisów „jesień z nazistami” czy jakoś tak i przez jakiś czas opisywałem różne alternatywne wersje historii, w których naziści wygrali. Otagowane to jest surfującymi nazistami, tagiem odnoszącym się do kulturowego filmu postapo o surferach walczących po wojnie atomowej o panowanie nad Kalifornią. Nie wymyślam, kto jeszcze nie zna tego arcydziała studia Troma z roku 1987 niech uzbroi się w kilka piw i paczkę czipsów, po czym wyłączy inteligencję, bo to film z gatunku tych, że bez wodki nie rozbieriosz, jak mawiają bracia Rosjanie. W każdym razie jesień się skończyła, nadchodzi zima, więc dla odmiany let’s start śniegi z syjonizmem, czy jakoś tak.
Jak widać temat brzmieć może niepokojąco drażliwie, ale już zupełnie na poważnie uważam, że w ostatnich latach obrodził ciekawymi dziełami, które nie doczekują się należytej atencji, bowiem co innego naziści, źli paskudni i mający pakty z demonami jak wiemy nie od dziś choćby z Wolfsteina, a co innego Żydzi. Gehenna Holokaustu jest czym innym niż okropności wojny i niewielu podejmuje się trudnej tematyki, w dużej mierze zapewne obawiając się z nią zmierzyć. Wyłom uczynił niegdyś Chabon w opisywanej tu niegdyś książce „Związek Żydowskich Policjantów”, są jednak inne i o nich popełnię parę wpisów.
Zacznijmy od Laviego Tidhara, znanego w Polsce z trzech powieści, „Osamy”, „Stulecia przemocy” i „Stacji Centralnej”. Na publikację wciąż czeka „A Man Lies Dreaming”, osadzona w alternatywnej rzeczywistości opowieść z Hitlerem w roli głównej, którą prędzej czy później opiszę na blogu, gdy zdołam przetrawić jej przesłanie, w tej chwili mogę jedynie stwierdzić, iż dzieło to można postawić na piedestale obok „Człowieka z Wysokiego Zamku” Dicka. Tym razem zajmijmy się najnowszą powieścią Tidhara, „Unholy Land”. Podobnie jak Chabon Tidhar jest autorem żydowskim, co umożliwia mu spojrzenie na temat bez obciążeń związanych z ewentualnym postrzeganiem tematu jako antysyjonistyczny, a jednocześnie z podejściem do problematyki Holokaustu podobnym jaki miał autor komiksu "Maus".
Tidhar rozwija pomysł z roku 1902, gdy ruch syjonistyczny pod przywództwem Teodora Hertzla rozważał plan osadnictwa na terenie brytyjskich kolonii w Afryce, z których wykrojony zostanie teren pod osadnictwo i utworzenie żydowskiego państwa pod brytyjskim protektoratem. Posłano nawet ekspedycję mającą zbadać powyższą możliwość, a w powieści Tidhara pomysł udało się zrealizować. W ten sposób narodziła się Palestyna położona pomiędzy Kenią a Ugandą.
Wyjściowy pomysł wydaje się wystarczający na książkę podobną do powieści Chabona, jednak Tidhar jest mistrzem gier z literaturą i pulpowymi utworami, nie interesuje go więc napisanie thrillera czy powieści sensacyjnej. Mimo, iż początkowo wszystko zdaje się zmierzać w tym kierunku gdy poznajemy Palestynę oczami powracającego do niej po latach powieściopisarza (oczywiście pulpowego). Zmiana realiów geograficznych nie zmieniła wcale wiele, wojsko pełni w Palestynie rolę podobną do tej jaką ma w Izraelu, na granicach wznoszony jest mur by chronić mieszkańców przed samobójczymi atakami Afrykan, wybuchają bomby… Skądś to wszystko znamy. Bohater zostaje wyrwany ze swej strefy komfortu, w której żył w Berlinie, gdy powrócił do domu odwiedzić swego ojca, starego generała mieszkającego na farmie. Nie wiedzieć kiedy gdy przekracza granicę Palestyny przekracza ją też czytelnik, bowiem nagle lądujemy w rzeczywistości kwantowej, SF i okultyzmie. Liroy Tirosh przestaje być bohaterem powieści, staje się nim Lavie Tidhar, autor Osamy, potem okazuje się, że historię opowiada nam agent Mossadu. Rzeczywistości zaczynają się mieszać, funkcjonariusze służb specjalnych usiłują powstrzymać zniszczenie granic – lecz których? Powieściowych, rzeczywistości czy muru chroniącego Palestynę? Witamy w świecie rodem z Dicka albo Vandermeera.
Posłowie w wydaniu, które czytałem popełnił Warren Ellis, co zdaje się być klamrą wskazującą z jaką powieścią mamy do czynienia. I kiedy tylko ukaże się ona po polsku polecam ją uwadze czytelnika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz